Po trudach podróży, o drugiej nad ranem wreszcie jest. Mój podlaski dom. Ziemia gdzieniegdzie skuta jeszcze marznącą mżawką. Za płotem nocny koncert urządzają "marcujące" koty. Na schodach potykam się o kocią miskę, która głośnym łoskotem odnotowuje moje przybycie. Niespodziewany hałas ucina miłosne harce i przypieczętowuje wszechobecną ciszą. Przekręcam klucz w zamku. wsuwam się w gościnność wnętrza, która otula mnie nagłym, bezpiecznym znużeniem.
4 Comments
Jedni świętują, inni nie świętują. Jeszcze inni - niby nie świętują, ale jednak miło jak ktoś, coś... Jakieś serducho i drobny gest... Jeszcze inni przedkładają formę nad treść i myślą, że fajerwerki raz do roku, jak niegdyś przydziałowe rajstopy na Dzień Kobiet i pęk goździków (skądinąd bardzo ładnych kwiatków) załatwią sprawę na resztę roku.
|
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|