Zaglądam do telewizorni i natychmiast tego żałuję. Brudną, gęstą breją wylewa się na mnie z niego cała jego plugawa zawartość. Znów ktoś kogoś zabił, zgwałcił, podpalił. Kolejne malwersacje i katastrofy. Jedna za drugą. Czy w świecie nie dzieje się absolutnie NIC dobrego??? NIE WIERZĘ...
Skłonna jestem uważać, że komuś zależy bym myślała, że świat jest do dupy. Nikt do mnie nie mówi jak do człowieka. Tylko informuje, informuje, beznamiętnie informuje. A co z ogrodami? Że zakwitły, że jest pięknie, że wszystko się budzi do życia i rozlewa się słodyczą zapachów po świecie? Że pszczółki, słońce, zawiązki owoców. Jakie jabłka będą w tym roku! A jakie gruszki! Drzewa uginają się pod kwieciem. Czy to nie należy do życia??? Na szczęście bywa maj. Na szczęście są ogrody.
5 Comments
Był młody, dobrze się zapowiadający, gładko ogolony i uprzejmy. Pracowity. Robił interesy z niczego. Świat się do niego uśmiechał. Uśmiechała się też ona - najpiękniejsza dziewczyna w okolicy. Chętnie poszła w jego ramiona i przesiadła się z gracją do lepszego życia, jak do najnowszego modelu lexusa, którym on jeździł. Pasowała do niego znacznie bardziej, niż do swego zgrzebnego życia na przedmieściach byle jakiego miasta. Gdzieś. Był dobrym człowiekiem. Zarabiał na życie. Była wdzięczna i doceniała. Był dobrym człowiekiem. Jeździła na wakacje. Sama, bo jej ufał. I nie znosił upałów. Nie był złym mężem. Zadbał o to by nie mieli już więcej dzieci. Dwójka wystarczy. Wniosła poprawkę do marzeń o dużej rodzinie. Przyznała mu rację. Nie podniósł na nią ręki ni głosu jak inni mężowie. Nigdy. Nie pozwolił iść do pracy, bo wszystko miała. Poza tym się nie nadawała. Wiedział o tym. Znał się na ludziach. Czasami kazał trochę schudnąć, by pasowała do luksusu. I lexusa. Miał doskonały gust i gest. A ona głupia suka, odeszła po 30 latach stłamszonego małżeństwa. Goła i bosa. Tak jak stała. Jak można być tak bezmyślnym, nie mówiąc już o braku wdzięczności. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|