Aga Korzeniewska - skuteczny copywriting emocjonalny - z wartościami
  • Główna
  • Copywriting usługi
  • OFERTA USŁUG I PRODUKTÓW
    • WARSZTAT - MONTAŻ FILMIKÓW NA SMARTFONIE
  • OFERTA DLA KOBIET
  • MOJE MEDIA
  • Opinie o książkach
  • Media
    • Migrujące ptaki
    • halopolonia.tvp.pl - wywiad z Agnieszką Korzeniewską
    • Wywiad TVP3 Lublin "Afisz"
    • TVP Bialystok: STREFA KSIĄŻKI
    • TVP Polonia: Promocja książki "W deszczu tańcz!"
    • bialystok.tvp.pl - wywiad z Agnieszką Korzeniewską w poranek z TVP
    • halopolonia.tvp.pl - Agnieszka Korzeniewska - pisarka, autorka książki ”Zabiore cie jesienia do Brukseli”
    • radiopodlasie.pl - Rozmowa z Agnieszką Korzeniewską o książce „Zabiorę Cię jesienią do Brukseli”
    • wysokomazowiecki24.pl - "Zabiorę cię jesienią do Brukseli" – wywiad audio z Agnieszką Korzeniewską
    • Siemiatycze.pl - PISARKA WRÓCIŁA DO KORZENI
    • radiokolor.pl - "W DESZCZU TAŃCZ" - audycja radiowa
    • haloextra.pl - "Dwie strony emigracji – rozmowa z Agnieszką Korzeniewską"
    • Gazetka.be - "Zabiorę Cię jesienią do Brukseli"
    • obcasypodlasia.pl - "Tu już mnie nie ma, tam jeszcze istnieję"
    • dojrzalejestpyszne.com - "Jaka Jest Agnieszka Korzeniewska?"
  • Blog copywritera
  • Z życia copywritera - blog
  • Moje ceny
  • O mnie
  • FILMIKI WIDEO
  • TWOJE KURSY ONLINE
  • Moje książki
  • social media dla kobiet po 40
  • Blog social media dla kobiet 40 plus

Konsekwencja. Dziunie i Bezkręgowcy. 

6/20/2016

31 Comments

 
Picture
Cześć Wam!
Dziś napiszę o konsekwencji. Nie żeby była to moja najmocniejsza strona, jeśli chodzi o życie zawodowe. Broń Boże! Ciągle pracuję nad tym w pocie czoła. Ale dziś chcę napisać o innym aspekcie konsekwencji. Czyli ODPOWIEDZIALNOŚCI za związki.
CZYTAJ WIĘCEJ
Pozwólcie, że posłużę się przykładem dziuni i bezkręgowca. Za chwilę zdefiniuję Wam te osoby. I od razu się tłumaczę, by mnie nie zakrzyczano, żem nieobiektywna, ‘jednotorowa” i z klapkami na oczach:  Moja „dziunia” i „bezkręgowiec” to postacie mocno przejaskrawione, to celowy zabieg. I z góry przepraszam wszystkie kobiety, które przypadkowo to imię noszą. Ale przecież muszę jakoś nazwać moją bohaterkę posta. 

Zacznę od tego, że przysięga małżeńska nie powinna wcale brzmieć: „I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...”
Ona powinna brzmieć:

”O ile miłości nikt nie jest do końca życia pewien, i byłoby oszustwem, gdybym przyrzekł z całą pewnością, że ona nigdy nie wygaśnie, chociaż dziś mam nadzieję, że będzie trwać pod grób;
to ślubuję Ci:

szacunek, pomocną dłoń w dobrej i złej doli, przyjaźń, konsekwencję moich poczynań i to, że zawsze będę pamiętać, że to Ty trzymałaś mnie za rękę gdy było trudno, że to Ty jesteś matką naszych dzieci i żadna dziunia z silikonowymi cyckami nie sprawi, bym zapomniał o oceanie czułości jaki się należy Tobie i naszym dzieciom. Będę Was wspierał do końca dni moich, boście moi. Bo przeżyliśmy razem wiele wspaniałych dni. Bo nie da się tego wymazać, że jesteście częścią mojej drogi, nawet gdy drogę tę dzielę z kim innym. Bo bez Ciebie, moja żono, teraźniejsza, lub była,  byłbym niekompletną opowieścią swego życia”

Coś w tym stylu.
Można dowolnie zmodyfikować. 

Upadki w życiu się, niestety, zdarzają. I to najczęściej na prostej drodze, gdy stracimy czujność i nie spodziewamy się żadnej dziury pod stopami. Nikt nie jest odporny na błędy i podknięcia. Ale w każdej sytuacji, powinna nam towarzyszyć refleksja i ... konsekwencja. Jednym słowem: pić do dna bez wymigiwania się piwo, ktore się nawarzyło.
Ale do rzeczy.
Picture
Podróże kształcą. Nie tylko wyczerpują. Dostarczają inspiracji i obserwacji. Jestem podróżniczką podglądaczką o czym niejednokrotnie wspominałam. Lubię zagajać ludzi i sprawiać by stawali się rozmowni.

Ale czasem...  tylko zamieniam się w biernego słuchacza-podglądacza, by nie pchać się między wódkę, a, zakąskę, jak to mawiają w naszych stronach - czyli, mówiąc bardziej poetycko: by nie płoszyć chwili.

Tak było i tym razem, gdy wracałam tydzień temu do Brukseli. Głowę wypełniało mi jeszcze mnóstwo emocji po ostatnich wydarzeniach na Podlasiu, które były moim udziałem; gdy sympatyczny pasażer samolotu poprosił mnie bym zamieniła się z nim na miejsce. Miał złamaną nogę, był o kulach i nie chciało mu się widocznie ruszać z umoszczonego fotela. Zwłaszcza, że siedzenie obok zajmował kumpel, z którym tylko co się przez przypadek spotkali. Nie będąc drobiazgową przystałam na zamianę (w końcu to niecałe dwie godziny lotu) i zajęłam miejsce rząd wcześniej koło jakiegoś faceta. Facet na pierwszy rzut oka, był w wieku zbliżąjącym się do czterdziestki lub lekko po, pachniał intensywnie swoimi pierwszymi, dużymi pieniędzmi, a obok niego siedziała Dziunia.
O tym, że jej partner mimo dużej kasy pozbawiony był kręgosłupa, dane było mi się dowiedzieć za chwilę. 


Ale wróćmy na chwilę do niewiasty.

Kimże owa przysłowiowa Dziunia jest?
Nazewnictwo zaczerpnęłam z prelekcji Andrzeja Pawluczuka, który barwnie i sugestywnie przedstawił ten twór kobiecy. A ja ten twór jeszcze podkolorowałam. To idealny produkt wizerunkowy. Pięć procent człowieka w wytworze. Wszystko co dało się poprawić miała już za sobą, jest w trakcie, albo ma w planach. Dziunie może spontaniczne nie są, za to doskonale wiedzą, czego chcą od życia i natychmiast to dostają. Później zażarcie pilnują zdobyczy, by inna dziunia, nowszy model, lepiej stuningowana nie ukradła jej pieczeni.
Dziunie są zawsze zrobione na tip top i celują pazurem w tych dobrze zapowiadających się, rokujących facetów z zapleczem.

Faceci bezkręgowce, to twory rodzaju męskiego, posiadające rozbudowany mózg, czasami nadzwyczaj analityczny, przy czym calkowicie pozbawieni są kręgosłupa. W związku z tym, na widok żeńskiego tworu idealnego, impuls przesyłany z mózgu  spływa niczym woda do organu decyzyjnego poniżej brzucha i facet jest ugotowany, a dziunia ustawiona.

No więc usiadlam sobie koło tego faceta, który nawet był miły i przyjazny dopóki jego współtowarzyszka podróży nie zauważyła jego miłego mnie potraktowania. Nie muszę mówić, że zagrożeniem dla czujnej dziuni żadnym nie byłam, bo to i dwa razy starsza jestem, babka prawie i trzy razy grubsza i o połowę brzydsza, ale dziunia przytomnie ufa tylko sobie. Prawdopodobnie na własnych doświadczeniach tak wielkie zaufanie do świata zbudowała.

I zaczęło się! Gdybym miała się gdzie przesiaść to pewnie bym to zrobiła, i bynajmniej nie z litości dla bezkręgowca, który zaczął być poddawany absorbującym jego uwagę torturom; ale zwyczajnie dlatego, że nie mogłam się skupić na lekturze.

Dziunia brała faceta za pysk (dosłownie) smukłymi, szalenie zgrabnymi palcami i odwracała go w swoją stronę, Trzeptała sztucznymi rzęsami (Wiecie co? Większość facetów nie potrafi rozróżnić co w kobiecie prawdziwe, a co sztuczne? Serio! Oni biedaki, z niewielkimi wyjątkami myślą, że takie twory występują w naturze! Naiwni jak dzieci... Podczas gdy my kobiety możemy podać cały cennik zabiegów), kwiliła, po czym glosem nie znoszącym sprzeciwu wydawała polecenia.
Facet musiał:

- oceniać ubiór modelek w kobiecym piśmie (i uzasadnić swoje zdanie!),
- docenić aranżację mieszkania zrobionego przez zdolną dziunię,
- dokonać (druzgocącej) oceny zdjęć jej koleżanek, a miała ich w galerii telefonu niemało,
- przeczytać wspólnie półgłosem artykuł w jakimś męskim piśmie i dokonać jego analizy,
- wysłuchać relacji z imprezy, w której dziunia była (oczywiście) jedyną trzeźwą osobą, a reszta to alkoholicy i panny lekkich obyczajów...

I wiele innych rzeczy....

Gdy wyczerpał się repertuar zajęć obowiązkowych, w którym bezkręgowiec, pocąc się, sapiąc uczestniczył, Dziunia kazała mu oprzeć głowę na ramieniu i spać! Zbudzi jak dolecimy! (Śpij! Zmęczony jesteś! Nie marudź, przecież widzę!)
Wyobraziłam sobie wpływ dziuni na inne dziedziny życia mężczyzny i zrobiło mi się smutno...

Znam tego typu sytuacje z codzienności. Gdy okazuje się, że facet mimo świetnych kwalifikacji zawodowych, nie potrafi stawić czoła życiu. Nie ma własnego zdania i można go ulepiać według własnego "widzimisię".
Gdy kolejna miłość staje się tak bardzo pierwsza, że zapomina o alimentach, o tym, że ma dzieci, że ma powinności. To mężczyźni, którzy bez mrugnięcia oka wieszają psy na swoich byłych parnerkach, aby przypodobać się obecnej, którzy potrafią kpić ze swoich dawnych wyborów życiowych, nie zdając sobie sprawy, że tym samym wystawiają sobie jak najgorszą opinię.. Gdy po kryjomu przed nową partnerką muszą wysyłac pieniądze swojej starej matce, żyjącej z cienkiej emerytury i tak dalej... i tak dalej... W takich sytuacjach wychodzi, jakim kto jest człowiekiem. 
Oczywiście, sytuację można odwrócić.


Problem braku kręgosłupa dotyczy obu płci. Ja tak względnie ładnie to nazywam. 
Inni, brak charakteru nazywają bardziej dosadnie... Po imieniu... 
Mówią, że niektórym brak jaj. 

Oby nigdy nam ich nie zabrakło. Bądźmy konsekwentni. A będziemy szanowani. Również przez siebie samych.


Do usłyszenia za kilka dni. 
I błagam dostarczcie funt słońca do Belgii, bo popadamy w deszczową depresję i nawet "tańczenie w tym deszczu" nie pomaga... 
Picture
31 Comments

Singiel, znaczy podejrzany? 

6/15/2016

49 Comments

 
Picture
No tak, znowu poślizg w postach, w drodze, w życiu. Powoli staje się to niewybaczalne.
Właściwie to pełno we mnie pozytywnych emocji po spotkaniach na Podlasiu, moim kochanym, jedynym, najpiękniejszym... W głowie i sercu echo wczorajszej konferencji "Kobieta pozytywna..." Ale zanim przejdę do tych energetycznych wydarzeń...
Zacznę od początku. W poczekalni leżakuje post o singlach i chyba winna jestem go kilku moim znajomym i całej rzeszy nieznajomych singli. 

Jakiś czas temu, Justyna na swoim blogu, (http://okiemwariata.com/) poruszyła ten temat, uruchamiając tym samym w mojej głowie lawinę przemyśleń. A to za sprawą coraz liczniejszych singli w moim otoczeniu. Zaczynają się mnożyć jak grzyby po deszczu. Taka nowoczesna i często bardzo ciekawa wersja starej panny lub starego kawalera. Tyle, że dziś nie są ani starzy, ani mało atrakcyjni. Wręcz przeciwnie. Często to swoista elita. Single -  z wyboru.

Przypomnijmy, kim był singiel w starym wydaniu? W opinii publicznej, to ktoś, kto z różnych powodów nie założył rodziny, nie potrafił się wyswatać, nie miał szczęścia w amorach, czasem to ofiara nieszczęśliwej miłości. Wybrakowany, nie wybrakowany, w każdym razie PODEJRZANY...

Dziś singielstwo to znak czasu, odwagi, czasami objaw ekskluzywności, To już nie stan cywilny, ale STYL ŻYCIA. Często wyraz dojrzałości, a nie samolubstwa. Rzadziej, braku szczęścia, czy niedobrych wyborów życiowych.

„Jak to jest być singlem? – głosi jeden z internetowych sloganów - Normalnie, tylko trochę więcej się pije...”

Z moich obserwacji wynika co innego. Nie rzadziej pijają ludzie w tradycyjnych związkach. 
Moje znajome „jedyneczki” to ludzie pogodni, otwarci, podróżujący, głodni życia, rozwijający się, przekraczający niejedno: „nie da się”, spełnieni. Czy tacy są naprawdę? Nie wiem, musiałbyś ich zapytać, każdego z osobna, co tam im w głębi duszy gra...
Dyskusja nad zaletami bycia w związku lub bycia samemu budzi czasami takie emocje jak polityka, czy religia. I dominują dwie odmienne postawy.

Albo: „każda sroka swój ogon chwali”, albo:
Trawa u sąsiada jest bardziej zielona, czyli: „O Boże, jakie on(a) ma fajne życie!”

No bo taki singiel robi co chce, nie musi się tłumaczyć przed żoną/mężem/teściową. Ma całe łóżko dla siebie i nie chadza na kompromisy. Nie jest uwiązany dzieckiem, pampersami, ząbkowaniem... Może chodzić kiedy chce na imprezy i zostawać na nich do białego rana. Chyba, że ma w domu psa, którego trzeba nakarmić i wypuścić "na siku".
Z kolei przeciwnicy życia w pojedynkę, przywołują liczne przykłady jakoby bycie samemu było pasmem udręki, samotności, czy kłopotów.

Jeden z moich znajomych singli powiedział bardzo dojrzale, że ma tyle pasji, że nie mógłby poświęcić kobiecie swego życia takiej ilości czasu na ile zasługiwałaby ewentualna wybranka, a nie chce nikomu ochłapów rzucać pod nogi. Bo to nieuczciwe.

Najgorsze, gdy ktoś się pali do założenia rodziny, a później – prowadzi styl życia singla. 

Bywa też odwrotnie. Najpierw upajamy się możliwościami jakie daje samotne życie i nagle łapiemy się na tym, że chcielibyśmy dzielić z kimś sukcesy, radości, czy po prostu spędzać razem długie, zimowe wieczory, spełnić się jako matka...  I bycie singlem przestaje być fajne. A tu kandydatów brak. Jak na wojnie wyginęli!

I co mi zostaje – mówi poirytowana znajoma singielka w „pewnym wieku”- Mam stanąć na Marszałkowskiej i krzyczeć, że mi zegar biologiczny bije?! On nie bije, on... zapiernicza!

„Psychologowie twierdzą, że bycie singlem to nie status, a dowód na to, że jest się wystarczająco silnym, by żyć i radować się życiem, bez potrzeby polegania na innych”

Wybór pozostania samym rzeczywiście wymaga nie lada odporności, gdy jest się poddanym presji na każdej rodzinnej uroczystości, kiedy padają natrętne pytania bliższych i dalszych krewnych: To kiedy? A z kim? A dlaczego nie? A nie daj Boże zaczynają Ci robić niedźwiedzią przysługę, próbując udawać biuro matrymonialne. Takie rodzinne imprezy to prawdziwy koszmar dla co mniej odpornych singli! 

A Wy co sądzicie o tym? Bo ja zapędziłam się w tych rozważaniach w kozi róg. Hmm..
I wiecie co? Myslę, że ta dyskusja nie ma końca, jak w przypadku tego: co było pierwsze: jajo czy kura.

Trudno jest udowodnić wyższość jednego stanu nad drugim. I każdy ma swój osobisty, złoty środek. Może po prostu należy się skupić na tym by przeżyć swoje życie jak najpełniej i starać się być SZCZĘŚLIWYM singlem, lub SZCZĘŚLIWYM  w związku? Tak po prostu...
Picture
49 Comments

    La Violette

    Archiwalne posty dostępne na starym blogu.



    Archives

    September 2020
    August 2020
    June 2020
    February 2020
    January 2020
    October 2019
    August 2019
    June 2019
    May 2019
    February 2019
    January 2019
    December 2018
    November 2018
    October 2018
    September 2018
    August 2018
    July 2018
    June 2018
    May 2018
    April 2018
    March 2018
    February 2018
    January 2018
    December 2017
    November 2017
    October 2017
    September 2017
    August 2017
    July 2017
    June 2017
    May 2017
    April 2017
    March 2017
    February 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016


    NA PARKIECIE miejsce otwartych i ciekawych życia ludzi. Zajrzyj co nowego! Zostań z nami! Żyj, jakbyś tańczyła NA PARKIECIE
2017 © toten
  • Główna
  • Copywriting usługi
  • OFERTA USŁUG I PRODUKTÓW
    • WARSZTAT - MONTAŻ FILMIKÓW NA SMARTFONIE
  • OFERTA DLA KOBIET
  • MOJE MEDIA
  • Opinie o książkach
  • Media
    • Migrujące ptaki
    • halopolonia.tvp.pl - wywiad z Agnieszką Korzeniewską
    • Wywiad TVP3 Lublin "Afisz"
    • TVP Bialystok: STREFA KSIĄŻKI
    • TVP Polonia: Promocja książki "W deszczu tańcz!"
    • bialystok.tvp.pl - wywiad z Agnieszką Korzeniewską w poranek z TVP
    • halopolonia.tvp.pl - Agnieszka Korzeniewska - pisarka, autorka książki ”Zabiore cie jesienia do Brukseli”
    • radiopodlasie.pl - Rozmowa z Agnieszką Korzeniewską o książce „Zabiorę Cię jesienią do Brukseli”
    • wysokomazowiecki24.pl - "Zabiorę cię jesienią do Brukseli" – wywiad audio z Agnieszką Korzeniewską
    • Siemiatycze.pl - PISARKA WRÓCIŁA DO KORZENI
    • radiokolor.pl - "W DESZCZU TAŃCZ" - audycja radiowa
    • haloextra.pl - "Dwie strony emigracji – rozmowa z Agnieszką Korzeniewską"
    • Gazetka.be - "Zabiorę Cię jesienią do Brukseli"
    • obcasypodlasia.pl - "Tu już mnie nie ma, tam jeszcze istnieję"
    • dojrzalejestpyszne.com - "Jaka Jest Agnieszka Korzeniewska?"
  • Blog copywritera
  • Z życia copywritera - blog
  • Moje ceny
  • O mnie
  • FILMIKI WIDEO
  • TWOJE KURSY ONLINE
  • Moje książki
  • social media dla kobiet po 40
  • Blog social media dla kobiet 40 plus