„Kup różowe okulary
Załóż buty nie do pary Przez różową szybę patrz na świat” śpiewała kiedyś Natalia Kukulska, a ja wiedziałam, że śpiewa o mnie. I że to jest dobre, co śpiewa, a ja robię. I że moja życiowa filozofia jest kompatybilna z moim zachowaniem i doświadczeniem. Ci, którzy znają mnie to wiedzą – jak wygląda ze mną życie: ” Moje szaleństwo patrzenia na świat przez swoiste różowe okulary, bez rozkładania go na detale, jest jak izolacja.” A jest od czego izolować się na co dzień. Kiedyś wstawiłam do mediów społecznościowych zdjęcie przypadkowych okien, które mnie zachwyciły. (Napisałam wtedy o tym obszerny post, i nawet zamieściłam w cyklu:"Zaczarowanej...") Pierwszy komentarz był jak strzał: umyj okna! Później pojawiły się inne ciosy w szczękę, aż spadły mi z oczu różowe okulary!
2 Comments
Nadeszła jesień. Kurczą się dni. Zaczynam oszczędzać ziarenka czasu, choć i tak kilka gubię i nie doczekują zmierzchu. A może świadomie, z premedytacją opuszczam je cichutko na ziemię. A zegar cyka: tik - tak. Tik - tak...Cokolwiek robisz ze swoim czasem i towarzyszy temu głębokie przekonanie o słuszności jego spędzenia (nie wykorzystania – to nieładne słowo) – jest dobre i właściwe. Bo każdy z nas jest w innym momencie życia i nie ma uniwersalnej rady dla wszystkich. To tak, jakby każdemu choremu przypisać ten sam antybiotyk, bez względu na chorobę. Czas jest wartością, ale wartością zmienną, zależną od naszej sytuacji życiowej, okoliczności i potrzeb. Czasami liczy się podwójnie, czasami potrzeba byśmy go twórczo trwonili, a czasami przypatrzyli mu się z uwagą.
Ale wracam do osobistego cytatu na dziś: „Odkryłam właśnie, że nie lubię jadać samotnych kolacji.” Dziś zapraszam Cię do wspólnego projektu. Pomysł ten narodził się w mojej głowie już dawno. Kiedyś napisałam niepozorną książeczkę (to była moja druga książka) pod energetycznym tytułem: "W deszczu tańcz!" Nakład był niewielki, rozszedł się "na pniu". Słowa rozbłysły jak błyskawice, zrobiły trochę szumu, ponaprawiały serca, przetarły drogę i zgasły jak dogorywające iskierki w popielniku.
Wiele ludzi pyta mnie ciągle o tę książkę, jak również o to, czy będą następne części "Zaczarowanej". Nie umiem na to odpowiedzieć jednoznacznie, ponieważ wiem, że teraz już napisałabym tamtą książkę inaczej. To znaczy, przekaz byłby taki sam, bo ciągle sentencje w niej zawarte, myśli i cytaty, towarzyszą nie tylko mi w codziennej drodze i niosą siłę, dają moc. Ale po prostu jestem już inną kobietą, z większym bagażem doświadczeń i w związku z tym, innym spojrzeniem na świat. Pewne rzeczy się kończą, zamykają, inne warte są pamiętania i przekazu. Jerry Seinfeld powiedział:
"Według większości badań, ludzie najbardziej boją się publicznie przemawiać. Dopiero na drugim miejscu jest śmierć. Śmierć jest numerem dwa! Czy to może być prawda? Oznacza to, że przeciętny człowiek, jeśli pójdzie na pogrzeb, będzie lepiej czuł się w trumnie, niż wygłaszając przemowę." Ja do nich nie należę, wręcz przeciwnie - gęba mi się nie zamyka, a zwłaszcza, gdy trzeba publicznie coś powiedzieć. Kiedyś myślałam, że powinnam się przygotowywać do oficjalnych przemówień, ale gdy po raz pierwszy zmierzyłam się z liczną widownią, na jednym z moich spotkań autorskich w Warszawie - słowa same popłynęły z głębi serca. I poczułam w sobie to "coś". Jakby przełącznik, taki mały pstryczek w głowie, który sprawia, że nie musisz szukać w sobie słów, dobierać. One płyną jak barwna rzeka, logiczne, poukładane, wierne Tobie i uczciwe. Szczere do bólu. Oczywiście, solidne przygotowanie nigdy nie zaszkodzi, a nawet jest potrzebne w wielu wypadkach, ale samo przygotowanie bez głębokiej wiary we własne słowa, szybko ujawni brak spójności. Codzienne życie zachwyca mnie na każdym kroku, ale czasami też zwyczajnie wkurza! A co konkretnie? Najczęściej są to drobne sprawy w skali świata. Nawiasem mówiąc, zauważyliście jak niebywałym pojęciem jest SKALA?
Już Neil Armstrong stawiając stopę na Księżycu intuicyjnie wyczuwał jej potęgę, a jego słynne zdanie: "Dla człowieka to jeden mały krok, dla ludzkości skok ogromny" obiegło świat. Choć są spiskowcy, którzy twierdzą, że nie postawił on nogi na Księżycu i to wszystko jest bujda na resorach. Ale ja nie o Armstrongu, księżycu ni skali chcę dziś z Wami porozmawiać. To króciutki tekst o tym, co mnie w mojej Zaczarowanej Codzienności drażni. Każdy z Was ma na pewno swoje własne "ziarenka piasku", które uwierają pod stopami. Często dla innych są to nieracjonalne powody do zniecierpliwienia, czy ataku złości. Bo każdy z nas jest inny. Pewnie nawzajem będziemy zdziwieni naszymi powodami do irytacji. Podzielmy się nimi, może być niezła zabawa! Zacznę od siebie: |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|