Był sobie król. Król o wielu twarzach. Najdłużej panujący, najbardziej kochany i najgoręcej znienawidzony. Znajdzie się wiele przymiotników, które zebrane do kupy namalują obraz władcy innego niż wszyscy. Inteligentny, przebiegły, chciwy, zachłanny, nieszczęśliwy, pracowity, skromny, podły, bezwzględny, samotny, niezrozumiały, egocentryczny, oszczędny, uprzejmy, lecz surowy... Ale Leopold II, bo o nim mowa, to też wielki budowniczy, wizjoner, człowiek, który brzydził się dworską intrygą, choć nie zawahał sie jej użyć, by podstępnie wyłudzić od Afrykańczyków ich ziemie. Ale po kolei... Następca Leopolda I był zapalonym globtroterem. Gdy został królem, jego marzenia nabrały znamion obsesji. Uczynić Belgię potężnym krajem z licznymi koloniami jakie w owym czasie miała już Holandia. Szukał, dopytywał, obserwował, zjeździł niemalże cały świat, promował belgijskie produkty... Nie lękał się trudów podróży i posiadał zdolności, dziś powiedzielibyśmy - menadżerskie. Osamotniony w swoich dążeniach, skłócony był ze swoimi ministrami, którzy nie rozumieli jego geniuszu i nie podzielali śmiałych marzeń. W 1878 roku belgijski król zlecił sir Stanleyowi , który był podróżnikiem i dziennikarzem, udać się w podróż w okolice środkowej części rzeki Kongo i rozpocząć tam kolonizację. W zamian za różne europejskie towary, na przykład bale materiałów tekstylnych sprytny wysłannik podstępnie nabywał od poszczególnych plemion prawa do ich ziem. A wiele nie trzeba było by zawrócić w głowach niepiśmiennym, niewyedukowanym, łasym na błyskotki plemiennym przywódcom.
W ten nieuczciwy sposób Leopold II stał sie wkrótce właścicielem Konga. Nieprzebrane bogactwa okupione eksterminacją miejscowej ludności zaczęły płynąć nieprzerwaną rzeką do Belgii. Czytając o bestialskim traktowaniu ludzi, dochodzę do szokującej konkluzji, że obozy koncentracyjne Hitlera i Stalina są pomysłem wtórnym , tylko daleko bardziej technicznie rozwiniętym, jak na XX wiek przystało.... Najdziwniejsze jest to, że król, który zjeździł cały świat, nie postawił nigdy swojej stopy na swoim prywatnym folwarku jakim było Kongo. A jakim mężem i ojcem był ten okrutny władca? Leopold II nie kochał swojej żony. Okazywał jej publicznie pogardę. Urodziła mu trzy córki i syna. Nudziła go i irytowała. Nie zdołał, a może nawet nie próbował jej nigdy pokochać. Gdy jego niespełna 10-letni synek, oczko w głowie ojca, zmarł, król całkowicie odwrócił się od żony. Biedna Maria Henrietta von Habsburg zmarła w samotności, opuszczeniu i niekochaniu. W otoczeniu swoich psów, lamy i papug... Dwie jej najstarsze córki też nie miały szczęścia w miłości. Najmłodzej Klementynie, ojciec pod groźbą wydziedziczenia zabronił wyjść za mąż. Była jedyną z sióstr, która cieszyła się względami surowego rodzica. Zawdzięczała je prawdopodobnie swemu fizycznemu podobieństwu do Leopolda. Cieszył się , że posiada "jego oczy" i sadzał koło siebie w czasie oficjalnych ceremonii. O losie smutnej królewny Klementyny opowiem innym razem. Król, mimo, że cechował go wojskowy dryl życia, mimo, że pozbył się swojej żony, nie mógł obejść się bez płci pięknej... Temperamentny, potrzebował kontaktów z kobietami jak tlenu. Prawdopodobnie przystojny w młodości, na starość wyglądał jak zgorzkniały satrapa.Wszystkie jego rezydencje zaopatrzone były w tajne przejścia, fałszywe meble, które okazywały się ukrytymi przejściami, tak by król mógł zachować dyskrecję podczas spotkań z kochankami. "Kręciły" go piękne, błyskotliwe, zuchwałe niewiasty, których zaprzeczeniem była jego własna żona. Ale Leopold II to też wielki budowniczy, który nadał Brukseli znaczenie. Był mecenasem sztuki. Za jego czasów powstały najpiękniejsze arterie, budynki. Uczynił Brukselę królową secesji. Nie szczędził na sztukę złota, ani zapału. Budował i przekształcał stolicę z rozmachem. Wizjoner, który jakby przewidział, że w naszych czasach rower stanie się królem miasta. nakazał zbudowanie trzech najważniejszych alei z rozmachem, szerokich i długich. Ideą przewodnia było, by łączyły miasto z terenami zielonymi poza nim, by "wychodziły" w głąb okolicznych lasów. Oto post o jednej z tych alei: www.korzeniewska.com/fragmenty-twoacuterczo347ci/avenue-de-tervueren Tak powstał belgijski Wersal, na końcu Avenue de Tervuren. Obecnie jest to Muzeum Konga. Pod koniec swego życia król wycofał się z oficjalnej działalności i coraz więcej czasu zaczął spędzać samotnie. Może myślał o swoim życiu, które zatoczyło smutne koło? Zgorzkniał i zdziwaczał jeszcze bardziej. Wydziedziczył swoje dwie starsze córki, których od dawna nie widywał. Wszystkie swoje dobra wraz z państwem kongijskim tuż przed śmiercią przekazał Belgii. Młodziutkie, belgijskie państwo nie bardzo sobie poradziło z tym niefortunnym prezentem. Nie miało na niego pomysłu, więc... dzika eksploatacja trwała dalej. Mimo, że król nie chciał szumnego pogrzebu i królewskich atrybutów władzy, jego bratanek i następca tronu, Albert zarządził uroczysty pogrzeb. Kazał zdjąć z nieboszczyka zniszczone, stare szmaty i ubrać godnie, jak na króla przystało. Ale to nie zjednało odchodzącemu szacunku obywateli. Leopold II odchodził w niełasce swoich poddanych. Konduktowi żałobnemu towarzyszyły wyzwiska, gwizdy i zniewagi... Taki smutny był koniec najbardziej kontrowersyjnego i znienawidzonego króla Belgów...
0 Comments
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|