Wszystko zaczęło się od podsłuchanej przypadkowo rozmowy... Właśnie zastanawiałam się nad tematem następnego posta, gdy.... Niechcący, mimochodem dobiegły mnie strzępy dialogu. Jako rasowa podglądaczka życia nadstawiłam ucha. Przystojny pan w średnim wieku pouczał pretekcjonalnie swoją partnerkę na jakiś banalny temat. Mimo, że plótł bzdury (nie znoszącym sprzeciwu głosem), dziewczyna taktownie milczała. Według mojej oceny, to ONA zdecydowanie miała rację. Co zresztą wyszło na końcu rozmowy, ale pan nie pokusił się o zdawkowe przepraszam, lub: „pomyliłem się”, czy „zwracam honor.” Skwitował to tylko enigmatycznym: "aha..." Pomyślałam, że świat jest pełen takich, objaśniajacych nam, "głupim kobietkom" świat, mężczyzn. Osobiście nie mam tyle taktu co napotkana Pani, a faceci typu: „Man Explain Thinks To Me” działają na mnie jak płachta na byka! Jednym słowem łatwo nie jest nam kobietom w tym, wciąż jednak męskim świecie, chociaż niektórzy twierdzą, że wiek XXI będzie wiekiem kobiet. Nie wiem. Nie wyrokuję. Jestem zwolenniczką zdrowego rozsądku i środka. Jednakowo mnie drażnią: seksistowskie traktowanie kobiet przez mężczyzn, jak i histerycznie przesadzone wrzawy feministycznych działaczek. Bo w jednym i drugim przypadku dochodzi do absurdów. Ale o tym będzie oddzielny post. Nie wiem na zasadzie jakich algorytmów zadziałał mój niezrozumiały mózg blondynki, ale na myśl o zjawisku mansplainingu (w wielkim uproszczeniu mówiąc: objaśnianiu świata kobiecie przez mężczyznę z pozycji lepiej wiedzącego), pojawił się pomysł na post o beginażach. Zapragnęłam napisać o niezwykłych kobietach i niezwykłym zjawisku, które w XII wieku narodziło się i rozprzestrzeniło w Europie Zachodniej, głównie w Belgii, Holandii, północno - wschodniej Francji i zachodniej, oraz północno - zachodniej części Niemiec. A co ma piernik do wiatraka? - zapytacie. Ano tak, że kiedyś jeszcze znacznie trudniej było myślącym kobietom zachować choć odrobinę swojej niezależności i autonomii... Jak omijały męskie protekcjonalne zachowanie? Przebiegam w myślach poprzednie epoki. Zatrzymuję się w średniowieczu. Dokładniej na terenach dzisiejszej Belgii. Właśnie rzesze rycerzy z Gotfrydem na czele, wyruszają na wojny krzyżowe pozostawiając swoje żony w domu. Wielu z nich nie wraca. Samotne kobiety muszą jakoś zagospodarować swoje życie. Nie wszystkie z nich „kręci” ponowne zamążpójście. Drogi do wyzwolenia się spod prymatu mężczyzn upatrują w życiu duchownym, ale nie do końca konsekrowanym. Tak, by mieć w razie czego drogę odwrotu. To te średniowieczne kobiety myślące inaczej niż ogół. Kobiety niezależne. Wręcz rewolucjonistki. Na miarę swej epoki oczywiście. Takim bezpiecznym schronieniem są powstające właśnie licznie beginaże. Wyspy kobiecości. Przypuszcza się, że inspiratorem tego ruchu był ksiądz Lambert de Begue z Liege, który w 1170 ogłosił potrzebę stworzenia takich miejsc dla niewiast, gdzie mogłyby żyć pobożnie, udzielać się dobroczynnie i schronić się przed światem. Małe i większe beginaże zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu. Widać, było na nie wielkie zapotrzebowanie. Autonomiczne i samowystarczalne stanowiły przykład nowoczesnych form organizacji kobiecego życia. Posiadały kościół, szpital, browar, wspólną kasę, posiłki i nabożeństwa. Kobiety, ktore je zamieszkiwały składały śluby ubóstwa i czystości, ale nie składały ślubów wieczystych. Mogły się rozwijać, pracować, tańczyć, śpiewać, kochać życie i ... opuścić beginaż, gdyby przyszła im na to ochota. Ale najważniejsze... Mogły uczyć się bez żadnych ograniczeń. I nie wisiała nad nimi groźba wydania za mąż. Wymykały się w ten sposób spod wszechobecnej wówczas władzy mężczyzn. Beginaże, choć narosło wokół nich wiele niezdrowych domysłów były azylem dla wolnego kobiecego ducha. Wśród ich mieszkanek były pisarki, zielarki, malarki. Kobiety wszystkich społecznych stanów. Obcokrajowców wprawiało w osłupienie istnienie takich zgromadzeń niby zakonnych, a o świeckim charakterze. W wielu z nich (oczywiście, głównie mężczyznach) budziły się niezdrowe insynuacje i fantazje na temat tego, co też może się dziać za murami beginażu... Głodnemu chleb na myśli... A tam oprócz religijności kwitła nauka, rozwój, kobiecość... Przedsiębiorcze panie zadbały o swoją nietykalność skutecznie zabiegając o poparcie papieża. Niektórzy upatrują się w średniowiecznym ruchu beginek praprzodkiń (?) dzisiejszych feministek. Wiele z nich naprawdę wyprzedzało swoja epokę. Najsłynniejszą z nich była Hadewijch z Antwerpii. Pozostawiła po sobie bogatą spuściznę naukową i literacką, i co było na te czasy wyjątkowe... nie pisała po łacinie lecz w rodzimym języku niderlandzkim. Na co miała osobiste pozwolenie papieża! Zupełny ewenement w Średniowieczu! Podobnych jej było wiele. Za błękitnymi furtami beginaży (często furty miały kolor błękitny) kwitła niezakłócona zakazami wolna myśl. Znalazła ona wyraz w licznych przypadkach odejścia od oficjalnej doktryny kościoła i fascynacji ruchem albigensów, oraz Braci i Sióstr Wolnego Ducha, uznanych przez kościół za niezgodne z jego nauką. W 1311 Klemens V oskarżył beginki o szerzenie herezji i dekretem tym zapoczątkował zmierzch ruchu beginek. Część beginek skryła się pod skrzydła franciszkanów, dominikanów, lub karmelitów, przyjmując ich reguły. Kres ruchu beginek nastąpił wraz ze śmiercią ostatniej z nich. Marcella Pattyn zmarła w 2013 roku w belgijskiej miejscowości Kortrijk. Miała 91 lat. W belgijskiej Flandrii jest kilka beginaży. W tym dwa (duży i mały) w Leuven. 10 km ode mnie.
Beginaż należy dziś do Uniwersytetu w Leuven, którego obecność odczuwa się tu na każdym kroku. Uniwersytet jest jednym z największych pracodawców tego miasta. Groot Begijnhof (Duży Beginaż) zajmuje powierzchnię 3 ha, na której znajduje się około 80 domów. Zakwaterowani są tu głównie obcokrajowcy, pracownicy uniwersytetu i studenci. Ale nie jest tak łatwo dostać „przydział mieszkaniowy” do beginażu. Trzeba wykazać się nie lada argumentacją w podaniu. Penetrując zaułki niezwykłego osiedla, myślę sobie, że fajnie byłoby spędzić chociaż kilka nocy w tych klimatach, zakosztować atmosfery, poodychać duchem beginek... Ale musi mi tylko wystarczyć spacer kamienistymi uliczkami... I wyobraźnia...
10 Comments
7/1/2016 17:16:29
Niektóre ponoć niestety spalili, jak również wiele dzieł... Jeszcze kiedyś wrócę do tematu wnikliwiej. Pozdrawiam
Reply
Maria
7/1/2016 20:59:11
Slysze o tym po raz pierwszy! Zawsze podziwialam kobiety za ich wielkiego ducha, wyobraznie, inteligencje i zyciowa zaradnosc!
Reply
Hana
7/2/2016 19:47:32
Dołączam do chóru niewiedzących i zastanawiam się jak to możliwe? Że nie wiedziałam oraz że beginki trwały w najbardziej mrocznym okresie dziejów i nikt ich nie palił, chociaż łatwo zapewne im nie było. A byłam na Uniwersytecie w Leuven i to cały miesiąc. Niepojęte, że nikt mnie wtedy nie oświecił!
Reply
Joanna Rodowicz
7/3/2016 23:18:09
Natychmiast bym tam wstąpiła, chociaż nie wiem, czy po tygodniu bym nie opuściła tego miejsca! Ważne by człowiek (czytaj: kobieta) miał wybór.
Reply
Antoni Relski
7/4/2016 15:31:50
Zawsze uważałem, że w związku powinno rządzić mądrzejsze. Płeć jest najmniej istotna. Tę myśl przeniosłem na resztę relacji damsko męskich. Pozdrawiam
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|