Czuję, że tym tytułem wsadzam kij w mrowisko. Ale zanim mnie ocenicie i zbesztacie powiem ostatnią mowę skazańca, przed wykonaniem wyroku. Nie, nie nie! Nie jestem przeciwko dietom w ogóle. Zwłaszcza tym, którym musimy się poddać by uratować zdrowie, czy życie; na przykład: służące zbiciu cholesterolu, czy cukru. Jestem przeciw dietom morderczym, wbrew sobie, takim - naszym próżnym fanaberiom. Nie żebym była święta! ("Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień") Doskonale pamiętam, jak jakieś trzy lata temu próbowałam zmieniać swoje życie z Ewą Ch. Dla mnie się nie udało, ale mam koleżanki, które uzyskały świetną sylwetkę, są dumne i szczęśliwe w nowej skórze. Kiedyś wprowadziłam domownikom odchudzanie. Pierwszy i ostatni raz. I niech mnie ręka Boska broni przed ponownymi katorgami! Bodajże Kopenhadzka to dieta była, ale tejże, wspomnianej wyżej ręki - uciąć nie dam. Choć nie powiem, całkiem nieźle nam się jadło, dużo schudło. Dziś... dawno już nie ma śladu tamtych wyrzeczeń. Powiedziałabym, że jest odwrotnie. Przybyło... Chyba na tym się skończyły moje dietetyczne epizody. Przyszło opamiętanie. Na szczęście... Ono z wiekiem przychodzi. Boże, ale dlaczego tak późno?! Wcześniej - tyle bezsensownych wyrzeczeń... Zaczęłam wsłuchiwać się w potrzeby mego ciała i nie tylko o jedzenie tu chodzi. O potrzeby ducha również. Zaprzyjaźniłam się ze soba integralną. Taką pełniejszą w sylwetce, ale spokojniejszą i ciągle - zdrową. I chyba tak jest najlepiej. Podziwiam tych, którzy potrafią utrzymać długotrwale efekty odchudzania, wszystkich ludzi o silnej woli podziwiam i chylę czoła. Proszę tylko, nie działajcie wbrew sobie! Wasze ciało i umysł najlepiej wiedzą co Wam potrzeba. Wszystko inne, to przemijające mody. Bardzo pięknie o tym zespoleniu pisze Róża w swoim ostatnim poście. Znów, intuicyjnie krążymy wokół podobnych tematów. Tyle, że ona piękniej, bardziej poetycko to ujęła. Rzucę teraz garść informacji dla tych niepokornych, niesubordynowanych, co z wszelkimi zakazami mają na bakier. By nie czuli się wykluczeni, gdy ktoś z boku zacznie temat o marchewkach, ciemnym pieczywie i bieganiu o świcie, zgodnie ze wschodem słońca. Raz tylko taka durnota mi się przytrafiła. A słońce tego dnia wstawało wcześnie, jak to słońce - bladym świtem! Później cały dzień spałam na zajęciach. Ta młodzieńcza głupota przytrafiła mi się w szkole średniej, dawno temu, ale do dziś ją pamiętam. Wracając z Polski do Belgii, jak zawsze kupuję na drogę jakieś czytadło. Bardzo chętnie bywa nim „Uroda życia”. No i w niej właśnie natrafiłam na wywiad z Udo Pollmer. Jego głos wydał mi się głosem rozsądku w tym zwariowanym, chorym na diety świecie. Poza tym, jego słowa padły na podatny grunt mojej ideologii, w której, przyznaję to ze wstydem (pracuję nad sobą, przyrzekam) dominują: lenistwo i wygoda. Jego słowa były dla mnie jak woda na młyn. Dawno już przeczuwałam, że te różne sezonowe mody, diety to bzdury! Ale teraz się w tym utwierdziłam. Udo Pollmer jest szefem Europejskiego Instytutu Żywienia. Od trzydziestu lat bada on każdą dietę, która pojawia się na rynku niemieckim. I wiecie co mówi? „To absolutna szarlataneria. Bardzo szkodliwa!”.Polubiłam faceta od pierwszego zdania: „Tak zwane zdrowe żywienie to współczesna religia. Człowiek nie grzeszy już w sypialni, tylko stojąc przed lodówką. Diety to kłamstwo – nie tylko nie pomagają nam schudnąć, ale szkodzą” (To był ten moment, kiedy poczułam, że jestem jego fanką!) Nie będę Wam przytaczała całego wywiadu, po całość zapraszam do „Urody życia”, ale kilka cytatów należałoby zapisać na ścianie kuchennej, na wysokości oczu złotymi zgłoskami. Oto wybrane sentencje i to niedosłowne, skrócone. Nie mam nic przeciwko sałatkom, ale tylko jeśli podawane są razem z mięsem, albo przynajmniej z kartoflami. Sama sałata nie jest zbyt pożywna, chyba, że się jest królikiem, to pewnie tak.” „Wiele ludzi lubi sałatę. Być może dlatego, że ma w sobie substancje mogące przypominać działaniem opium, a także środki uspokajające. Kiedyś ekstratu z soku sałaty używano do produkcji środków przeciwbólowych, a w Ameryce Południowej do dziś robi się napój ułatwiający dzieciom zasypianie. U innych zaś powoduje ciężkie migreny.” „Sterowanie żołądkiem, za pomocą decyzji świadomie podejmowanych przez głowę musi się skończyć źle.” Opisuje starannie i obrazowo działanie efektu jo-jo. Ja ograniczę się tylko do kilku zdań: „Kolejne diety to dla organizmu powtarzające się klęski głodu. Nasze ciało rozsądnie zakłada, że skoro co parę miesięcy nawiedza je kryzys, należy sobie robić zapasy na te ciężkie czasy. Magazynuje je więc, szykując się na kolejną dietę.” Problem nadwagi na świecie definiuje się w o ustalone normy, na podstawie indeksu BMI. „Ale to sztuczny twór. Kiedyś prawidłową wagę ustalano, odejmując 100 od wzrostu danej osoby. Potem odjęto od tego jeszcze 10%. Później kolejne 10%. W ciągu kilkunastu lat okazało się, że człowiek musi być chudszy? Przecież to bzdura. To jak zalecić ludziom, by mieli rozmiar buta 42.” „Nachalne promowanie przez rząd, media, gwiazdy, polityków i firmy tak zwanego zdrowego żywienia jest tragiczne w skutkach. W Niemczech od czasu wprowadzenia rządowej kampanii żywieniowej w zastraszającym sie tempie rozprzestrzenia się problem anoreksji i bulimii” „Młodzi ludzie, zwłaszcza dziewczyny, fetyszują jedzenie” Kto się poczuł lepiej? Ręka do góry! Ale tak na serio, reasumując powtórzę: - Nie dajcie się zwariować! - Wsłuchujcie się w swoje ciało, ono najlepiej Wam podpowie czego potrzebuje Wasz organizm, - Bądźcie krytyczni wobec sezonowych mód ( w tym mód na diety) Prostota, prostota, prostota – to najlepszy styl życia.
13 Comments
gordyjka
9/1/2016 09:17:32
"Wsłuchujcie się w swoje ciało"...To chyba najlepsze zalecenie "medyczno-dietetyczne"...;o)
Reply
Dieta to sprawa indywidualna. Chodakowska je jak ptaszyna, nie ukrywajmy. Dla osoby o większym wzroście (a ona jest malutka) i żyjących intensywnie, dieta wymaga złożonego bilansu i kaloryczności przede wszystkim.
Reply
Agnieszka
9/2/2016 18:49:22
Własnie pracuję nad umiarem i naprawde widzę zmiany! jestem nie przejedzona i własciwie niczego sobie nie odmaiwam, łącznie ze słodyczami, które uwielbiam! :) Pozdrawiam i życzę miłego weekendu! :)
Reply
Stokrotka
9/2/2016 19:31:18
Ja też się w siebie wsłuchuję i jem tylko to na co mam ochotę. Na przykład dzisiaj cały dzień jem od rana słonecznika - pychota!!!!!
Reply
Agnieszka
9/3/2016 00:00:38
Stokroteczko, jutro nie obiecuję bo będę w podróży, ale po weekendzie - na pewno! Pozdrawiam serdecznie!:)
Reply
Patrząc na bezę z Folwarku od razu zgłodniałam, a dopiero skończyłam jeść kolację :)
Reply
Agnieszka
9/3/2016 00:01:31
O kochana, ty to z czystym sumieniem i za mnie się jeszcze najedz! Tobie nie grozi utycie, jestem tego pewna! :)
Reply
9/6/2016 18:40:54
Diety ! Diety ! Diety !
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|