"Hubris" z greckiego oznacza wyolbrzymione poczucie własnej odpowiedzialności. Pojawia sie wówczas gdy zabraknie pokory. Kiedyś myślałam, że jestem niezastąpiona i wszystko w domu zrobię najlepiej. Jaka byłam zarozumiała! Na szczęście dojrzałam. Dojrzałam do tego, że nie muszę wszystkiego kontrolować, że świat i otoczenie radzi sobie z rożnymi sprawami nie gorzej niż ja. Odpuściłam. Wychodzę na tym bardzo dobrze. Moi bliscy stanowią o sobie, a ja jestem spokojniejsza - nie muszę nikogo kontrolować. Mam pełne zaufanie do świata. Był tu przede mną i będzie po mnie. Nie muszę mieć go na oku 24 godziny. Pisałam już o tym na FB, ale w związku z tym, że część moich czytelników nie jest z nim zaprzyjaźniona, a nawet ma na niego alergię, pozwalam sobie powtórzyć temat na blogu. Czas działa na moja korzyść.Mój dom też nie musi być idealny, a ja nie muszę być perfekcyjną gospodynią. Ważne że domownicy czują się bezpiecznie i wiedzą, że są kochani. Tak ludzie jak i zwierzęta. Ja rozwijam swoje pasje bez poczucia winy. Czasami jednak zdarzają mi się "domowe" dni.. Ale one są efektem mego świadomego wyboru. W takie dni, z miłością i bez pośpiechu wkładam w swój świat maksimum uwagi, troski i pracy. Zaprowadzam ład, piekę ciasto (ja, kulinarne beztalencie!) i dopieszczam szczegóły. Smakuję domowość. Z rozmysłem. Wszystko nabiera innego wymiaru gdy robisz coś bo chcesz, a nie - musisz ❤️❤️❤️ Widzisz różnicę? Jak pomyślę że dźwigałam na głowie cały świat i o wszystko się zamartwiałam (czytaj: wsadzałam nos w nie swoje sprawy) to dziś, aż mi siebie żal. Dziś żal mi jest tych osób, które ciągle popełniają ten błąd, żyjąc w ciągłym stresie. Nie sposób przecież na wszystkim nieustannie trzymać łapę, to wymyka się spod kontroli. I na pewno nie jest zdrowe - może prowadzić do wrzodów żołądka! Serio! Chcesz zmienić świat? Zmień się sam! Ja to zrobiłam. Gdy patrzę wstecz, jaką heterą byłam kiedyś, to cud boski, że mąż wytrzymał ze mną tyle lat! O proszę i tu dochodzimy do tego jak wielką wartością jest wytrwałość :) Wytrzymał i teraz spija śmietankę. Żona jak ta lala! Do rany przyłóż. Jego najlepszy przyjaciel. Czasami nieprzywidywalny, ale jednak - przyjaciel. Tak mi się plecie trochę na koniec tygodnia, jutro postaram się napisać o pasji w naszym życiu, bo gadam o tym na you tube, ale napisać to już się lenię,a temat ciekawy, na własnej osobie przerobiony. A póki co to rozkoszuję się odzyskanym prawem jazdy i jeżdżę już drugi dzień, bez celu, tu i tam, z lubością trwonię czas. Trochę mi to się nie podoba, ale jutro z rana biorę się do roboty. Przekonałam się, że ranek - jest jak ster dnia. Przez dwie godziny o świcie - zrobię więcej niż przez resztę dnia, który jakoś rozłazi się w rękach. Ponoć to kwestia zegara biologicznego, choć niektórzy twierdzą, że nic takiego nie istnieje. A na dobranoc... Jedna z, moim zdaniem, najpiekniejszych scen z filmu Scent of a Woman z genialnym Al Pacino i jedna ze sztandarowych piosenek niezapomnianego Cohena. Taki mariaż dwóch gigantów: kina i muzyki. :)
4 Comments
Marchevka
12/10/2016 09:02:18
Aga, a co z tym prawkiem?:>
Reply
Agnieszka
12/11/2016 12:10:05
Duzo za dużo przekroczyłam predkąś zjeżdżając z autostrady :) i mnie cykneli. jest tam takie jedno miejsce, gdzie drastycznie spada ograniczenie prędkości: 120-90-50, tak, że kazdy tam płaci co nie wie o tym, bo nie da się bezpiecznie wyhamowac wjeżdżając od razu w zakręcający tunel, co mnie nie uspraqwiedliwia, bo miałam niestety duuuuuuuuuużo za dużo (165km/h) już nie powtarzam tego grzechu, jeżdżę potulniei jestem grzeczna jak pierwszoklasistka :)
Reply
gordyjka
12/10/2016 18:13:22
Podobno nieźle gotuję...Kiedy Synowa spytała mnie o tajemnicę owego gotowania zdałam sobie sprawę, że to nie przepis jest ważny, ale to dla Kogo się gotuje...;o) Odpuszczenie kontroli nad Światem ?? Możliwe...Ale trudne...;o)
Reply
Agnieszka
12/11/2016 12:19:15
No wlasnie, nieraz takie proste sytuacje uzmyslawiaja nam rózne ważne rzeczy :):):)
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|