Koniec lata to dobry początek...Pamiętacie... Zawsze mówiłam, że jesień jest początkiem wszystkich dobrych zmian w moim życiu. I zawsze powtarzałam, że inspiratorami tych zmian jesteście WY. I nie mówcie mi, że to nie prawda, bo się wkurzę! - Kto mnie namawiał do pisania bloga? - Kto mnie "szturał" motywacyjnie, gdy były momenty zwątpienia, gdy chciałam sobie odpuścić? - Kto mi podsuwa ciągle nowe pomysły? - Kto nie odpuścił i doprowadził do tego, że skoczyłam na głęboką wodę i porwałam się z motyką na księżyc, czyt. na książkę? Jedną, później drugą? - Kto mnie wspiera w moich autorskich spotkaniach, uczestniczy, organizuje, motywuje? - Kto mnie namówił i zaprosił do udziału w konferencjach i eventach jako prelegentkę? No więc, nie udawajcie skromnisiów. Jesteście moim kołem napędowym. DZIĘKUJĘ! To nie wazelina. Dobrze wiecie, że gdyby Was nie było, nie byłoby też mnie. Bo dla kogo miałabym istnieć na taką skalę? I z powodów, które wymieniłam wyżej, to właśnie z Wami dzielę się pierwszymi słowami piszącej się trzeciej książki. Mam nadzieję tradycyjnie skończyć ją na jesień. Jednocześnie organizuję jesienne spotkania. Jesli macie pomysł, gdzie jeszcze mogłabym zawitać w tym roku z dobrym słowem i energią, to dawajcie znać lub pomóżcie w organizacji. W ten sposób poznałam już osobiście wielu blogerów. Zasięg życzliwości w sieci jest jak zaraźliwa choroba. I niech się roznosi dalej, nie zamierzam się przeciw niej szczepić. :) O czym będzie moja trzecia książka? To powieść, której temat jest bardzo bliski każdemu człowiekowi. Jej hasłem przewodnim będzie następująca myśl. "Jesteśmy jak krążące wokół siebie planety. Mimo, że razem, to tak dotkliwie samotne. Tak desperacko poszukujące bliskości." Oto malutki przedsmak.
Otworzyła oczy. Przez ciężkie zasłony okienne do środka wdzierały się zbyt oślepiające jak na tę porę roku promienie słońca. W ich blasku ciemne kontury mebli zaczynały nabierać wyrazistości. Rozejrzała się niepewnie. Obcość wnętrza zalała ją po samo gardło falą strachu. Próbowała nie poddawać się panice. Spokojnie. Lęk to tylko stan świadomości. Obmacała własne ciało. Odkryła ze zdumieniem, że śpi ubrana. Przymknęła na nowo oczy. Wytężyła z całej siły mózg. Wydarzenia ostatnich tygodni zaczęły powoli zapełniać świadomość niejasnym uczuciem dyskomfortu. Próbowała zebrać do kupy nie tylko wczorajszy dzień, ale cały splot okoliczności, po których, jak po nitce do kłębka dojdzie do: TERAZ. Nie było to łatwe. Nitka plątała się, rwała, supłała. Jedynym bladym wspomnienim, jak zawieruszony okruch pamięci był chłopak o wyraziście błękitnych oczach. Uczepiła się myśli o nim jak ostatniej deski ratunku. To klucz do ustalenia chronologii zdarzeń. Tak. Od niego wszystko się zaczęło. Był ropiejącą raną i nijak nie chciał się zagoić. Ech!.. Dziewczyna zacisnęła pięści z bezsilności. Pamięta, czytała akurat Borgesa w owym czasie. Mężczyzna o zachłannym błękicie tęczówek jak ulał pasował do opisu Zahira, bohatera jednego z opowiadań. Kogoś, kto opanował jej cały umysł i zdeterminował każdy krok. Nie można było od niego uciec. Powracał jak bumerang. Budził w niej mordercze uczucia. Doprowadzał do obłędu. Zwierzyła się ze swego spostrzeżenia swojej nieistniejącej przyjaciółce. Głos rozsądku życzliwie podpowiedział jej zmianę tematyki literatury i zaprzestanie dzielenia włosa na czworo. Ale ona uparcie masochistycznie poddawała się biczowaniu przeszłością. Ciągle coś analizowała pod jego kątem, swego legendarnego Zahira. Nie mogła uchwycić momentu, kiedy wszystko się zaczęło. Nie, wróć. Kiedy zaczęło się sypać. A może od początku było źle? Zacisnęła powieki aż do bólu i próbowała krok po kroku przeskanować historię ich znajomości. Który to już raz? Łudziła się, że jak skrupulatnie rozłoży ten związek na kwałeczki, opisze, ponumeruje, zapakuje beznamiętnie w paczuszki, zwiąże sznurkiem i wrzuci do szuflady zapomnienia, odzyska wolność. Ale nic takiego nigdy nie nastąpiło. Za każdym razem coraz boleśniej zaciskała się na jej szyi pętla tępego uzależnienia. Uzależnienia, przerażająco upokarzającego jej inteligencję. Poczuła jak po raz kolejny spływa na nią poczucie klęski. Oczywiście, to tak na gorąco bez żadnej korekty. Jeśli chcecie jeszcze jakiś kawałeczek torta, dajcie znać. Dobranoc i dzięki, że jesteście.
11 Comments
Agnieszka
9/8/2016 12:45:10
Dobry wybór! :)
Reply
Agnieszka
9/8/2016 20:09:31
Dzięki za taki ciepły komentarz i pozdrawiam serdecxnie :)
Reply
Agnieszka
9/8/2016 22:10:30
Wiem, wiem, że z tym jest jakiś problem, nie ma sprawy, dziękuję ;)
Reply
Agnieszka
9/11/2016 08:29:55
Bardzo dziękuję :)
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|