To dokument o zdradzie, ale i o nadziei. O ludzkiej solidarności... Obiecałam sobie, że zabiorę Was do pewnego miejsca i opowiem o bohaterze zapomnianym. Ale nie tylko o nim. Ta opowieść ma co najmniej trzy kluczowe, niezłomne postacie. Zdradzony przez wszystkich generał, holenderska sanitariuszka - Cornelia Baltussen i współczesny naszym czasom młody dziennikarz. Ale po kolei... O Sosabowskim można pisać wiele, choć niewiele o nim było słychać przez wszystkie powojenne lata. Powiem o nim najkrócej jak się da. Pochodził z bardzo biednej rodziny. Tak wspominał czasy swojej młodości: W lutym panował mróz okrutny. Na przerwach między lekcjami chłopcy bawili się na podwórzu szkolnym lub na korytarzach. Stałem i ja na korytarzu, byłem zziębnięty i skulony. Przede mną stał nasz katecheta, ks. prof. Andrzej Nogaj. Zapytał, czemu nie założę płaszcza, skoro tak się trzęsę z zimna. Wtedy wydusiłem: ”Ja księże profesorze nie mam płaszcza. No to jak się dostajesz do szkoły?- usłyszałem. Biegnę – odpowiedziałem”. W czasie II Wojny Światowej brał udział w kampanii wrześniowej, bronił Warszawy. Był twórcą I Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Spośród żołnierzy brygady rekrutowała się znaczna część legendarnych Cichociemnych, zrzucanych w okupowanej Polsce. "Twarde i ugorne było całe moje życie, ale było też w nim wiele jasnych chwil. Wtedy, gdy naocznie przekonywałem się, iż wysiłek mój i tych, którzy mi zawierzyli i szli za mną nie był daremny" – pisał. Później przyszła operacja Market-Garden... 70 lat temu. Młodzi chłopcy chcieli bardzo pomóc walczącej Warszawie, ale plany aliantów były inne. Na nic zdały się strajk i głodówka. Żołnierze dopiero podczas lotu dowiedzieli się, że lecą do Holandii. Źle rozpoznano obszar zrzutów, nie mówiąc o całej sytuacji, bardzo źle... Naszych skoczków zrzucono 10 km od mostu na Renie. "O jeden most za daleko". Ostrzeliwani przez dwie wytrawne, zaprawione w bojach jednostki pancerne - szli do piachu jeden za drugim. Strzelano do nich jak do kaczek. Ocaleli nieliczni i z wielką determinacją próbowali ratować sytuację. To im mieszkańcy miasteczka Driel zawdzięczają życie. Cora, jako młodziutka sanitariuszka pierwsza dotarła na miejsce, gdzie w pośpiechu stworzono prymitywny, prowizoryczny szpital. Opatrywała rany, niestety dla większości z żołnierzy nie można było już nic zrobić. Umierali na jej rękach, mając na ustach najpiękniejsze słowa miłości. „Zabierz moją miłość do Polski, do mojego kraju, do mojej rodziny. Boże błogosław Polskę. Wszyscy ludzie są braćmi...” Jak wiemy, operacja zakończyła się fiaskiem. Sosabowskiego odarto z czci, honoru, zdegradowano. Nie było NIKOGO, kto by za nim się wstawił. Zdradzili go Anglicy, rząd polski w Londynie, oczywiste, że komunistyczny, powojenny rząd Polski też miał go w głębokiej pogardzie. Generał do końca swoich dni pracował w fabryce jako zwykły robotnik, a w wolnych chwilach pisał książki. Nie nabył praw emerytalnych i na koniec "kariery" zawodowej dostał niewielką odprawę i wieczne pióro. Ale był ktoś, kto niezmordowanie walczył o jego i jego żołnierzy rehabilitację. To niezłomna sanitariuszka Cora, naoczny, pierwszy świadek tamtych wydarzeń. Pomagała jej w dążeniach grupka Holendrów z Driel. Gorzki uśmiech budzi fakt, że to nie nasz rząd, ani rząd angielski czy amerykański, ale Cornelius Ryan, autor książki "O jeden most za daleko" po raz pierwszy ukazał prawdę o polskim generale na masową skalę, zaś młody holenderski dziennikarz Geertjan Lassche, kręcąc wstrząsający dokument doprowadził sprawę do końca. Szkoda tylko, że generał Sosabowski, ani jego dzielna orędowniczka Cora, nie doczekali tej chwili...
Opuszczamy Driel, gdzie pamięć o Polakach jest ciągle obecna... Chociaż tego dnia, gdy tam jesteśmy, późnym, niedzielnym popołudniem życie toczy się leniwie. Na ulicach żywej duszy, nie słychać samochodów. Jeden z mieszkańców myje auto pod domem, ulicą przejeżdża dziecko na rowerku. Kilkuletni chłopczyk. Jadąc tu przygotowałam się solidnie. Obejrzałam "O jeden most za daleko", "Honor generała" i dokument młodego Holendra... W uszach brzmi mi jeszcze ostrzał z broni maszynowej i wybuch granatów. A tutaj tak cicho... Jestem dziwnie wzruszona. Widzę, że mój mąż też. Odprowadza wzrokiem małego rowerzystę. Czy myśli to samo co ja? "Może... zginęli by on mógł żyć" - mówi i słyszę, że głos więźnie mu w gardle. Biorę go za rękę bez słowa. Po powrocie piszę maila do Geertjana Lassche z podziękowaniem. Odpisuje mi prawie natychmiast, zdziwiony, że jeszcze ktoś pamięta ten film. Przecież nakręcił go wiele lat temu. "Tak - odpowiada skromnie - cieszę się, że udało nam się wspólnie doprowadzić tę sprawę do końca. Bardzo osobiście do tego podszedłem. Zależało mi na waszych chłopakach".
2 Comments
10/12/2017 11:18:42
Dziękuje za piękną opowieść o hartowaniu się charakteru późniejszego generała Stanisława Sosabowskiego. Dla mnie i moich przyjaciół z 7 Harcerskiej Drużyny Czerwonych Beretów im. Gen. St. Sosabowskiego w Lęborku - opowieść o tym dzielnym Polaku stała się pasjonującą inspiracją na całe życie - od 35 lat systematycznie pielęgnujemy żywą pamięć o tym wybitnym dowódcy i wspaniałym człowieku, a także o Jego dzielnych żołnierzach z 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej oraz Cichociemnych.
Reply
Agnieszka Korzeniewska
10/13/2017 10:28:18
Dziękuję za taki obszerny komentarz i pielęgnowanie pamięci o bohaterze, serce się raduje! Pozdrawiam!
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|