Czy możliwa jest przyjaźń między kobietą, a mężczyzną? Niektórzy twierdzą, że tak.... Do pierwszego pocałunku. Zajmiemy się tym aspektem ludzkich relacji innym razem. Dziś chcę Wam opowiedzieć o przyjaźni kobiecej, której doświadczam każdego dnia, na każdym kroku. W każdym trudnym i radosnym momencie mego życia. Czasami mam wrażenie, że dzisiejszy świat należy do nas, kobiet. I my go uratujemy swoją kruchą niezłomnością... Gdy myślę o wszystkich fascunujących kobietach, które pojawiły się ostatnio w moim życiu, w pierwszym szeregu - pojawia się Jasiek. Ki czort?! Cofam i od początku zaczynam mój myślowy proces. I znowu Janusz! Już wiem! Zastanawiam się ile kobiety jest w każdym mężczyźnie. Ile tej wrażliwości, kruchości, empatii, która sprawia, że będąc stuprocentowym facetem, ogląda się świat oczami kobiety. Ma się dostęp do pokładów wrażliwości i uważności niedostępnych większości przedstawicielom własnej płci. Tacy mężczyźni - to najwięksi przyjaciele kobiet. Dlatego też Janusz kęci filmy - jakie kręci. Nie są to "TYLKO" wartościowe dokumenty, ale wspaniałe impresje. Opowiada o kobietach niezłomnych, zanurza się w ich podwodny świat, odkrywając ze zdumieniem własne pokłady wrażliwości. Anima... Pierwiastek kobiecy w męskiej nieświadomości. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do Carla G. Junga. Ale przecież miało być o KOBIETACH, a nie o pierwiastku kobiecym w mężczyźnie. A więc do rzeczy. Jeżdżę sobie to tu to tam. Nie ukrywam, że większość przychodzących na spotkania osób, to kobiety. Chociaż perełki w postaci wrażliwych facetów też się zdarzają. Co prawda, aura nie sprzyja przesiadywaniu mężczyzn w zamkniętych pomieszczeniach domów kultury, czy bibliotek. Zrobiło się ciepło i Królowie Puszczy zaczynają odczuwać swój pierwotny zew i idą za jego glosem: ryby, grzyby, męskie samotne (lub też nie) wyprawy. Kobiety nie uciekają w głuszę. Kobiety są OBECNE. Obecne i coraz bardziej świadome. Zmieniają się. Juz nie koniecznie zasiedlamy Wenus, coraz częściej przenosimy się na Marsa. I takie kobiety spotykam na swojej drodze: błyskotliwe, wrażliwe, kreatywne, empatyczne, ale też silne, zdecydowane, nieugięte, stanowcze, decyzyjne... Nie o wszystkich piszę od razu. Zbyt wiele spotkań sprawia, że zaniedbuję bloga, zbyt mnie tu mało. Ale powoli wracam do równowagi i będę starała się zachować zdrowe proporcje. I znów dzięki Wam kobietom, bo to Wy stawiacie mnie do pionu. Przewijam w pamięci spotkania typowo kobiece. Ostatnio mam w swoim życiu wysyp (nie wysypkę) kreatywnych pań, moich imienniczek. Jedną z nich jest Agnieszka Gorczyca, którą spotkałam na antenie Radia Puławy jakiś czas temu. Uczetniczyła w moich spotkaniach na Lubelszczyźnie i nagrałyśmy wspólnie niemały kawałek materiału do radia (chyba ze trzy godziny non stop). Wyszły z tego ze trzy zgrabne audycje. Nie czułam zmęczenia i płynącego czasu. Tak to jest, gdy pracujesz z człowiekiem pełnym pasji, który do tego jest kobietą i dodatkowo pogodną, skromną i profesjonalną osobą. A taką okazała się Agnieszka (pierwsza z lewej na zdjęciu). W końcu Agnieszki to fajne dziewczyny! (żartuję) 8 marca 2016. Najpierw - spotkanie w belgijskiej ambasadzie i możliwość poznania podobnych sobie fanek życia i rozwoju. Wychodzę z niego jako jedna z ostatnich, nie mogąc zakończyć rozmów z nowo poznanymi kobietami. Ale już pędzimy z Jane Jane do Wysokiego Mazowieckiego, gdzie czeka na nas, w miejskiej bibliotece, tłumek rozentuzjazmowanych (trudne słowo) przedstawicielek własnej płci. Wszystko jest przygotowane na najwyższym z poziomów. Pani Dorotka, człowiek orkiestra, panuje nad wszystkim. Mimo "zawalonego" gardła i wysokiej gorączki funkcjonuje na najwyższych obrotach. Czuje się moc i energię. Chyba Doroty tak już mają... Nastepna z nich, również Dorota - moja życiowa kotwica - mieszka w Białymstoku. Podobnie klimaty są w Kazimierzu, Sokółce, Boćkach i wielu innych miejscach, których nie sposób zliczyć, a które sprawiają, że szybuję do nieba. Kobiety w Twoim życiu....
Niektóre z Nich znam od dzieciństwa. To te najcierpliwsze i najwierniejsze - przeczekują moje chwilowe fascynacje, Moje odejścia, zachłyśnięcie się życiem. Moje "nowe związki". Ja przeczekuję Ich wybory samotności, gdy muszą nabrać oddechu, gdy życie przygnie, gdy spada ciśnienie i zwyczajnie się nie chce. Gdy na Ich drodze pojawia się nowy, wspaniały facet i chwilowo (zanim minie pierwsza, ślepa fascynacja) zabierze moją przestrzeń przy boku przyjaciółki. Boże, jak One mnie nieraz wkurzają i drażnią! jak ja je denerwuję! Ale nie potrafimy bez siebie żyć. Są moimi najmocniejszymi kotwicami w życiu. Inne przyszły do mnie z cyberprzestrzeni, albo ja pojawiłam się na Ich drodze i tak już zostało. Są bardziej, lub mniej obecne w moim życiu. Ale nawet, gdy nie widzę Ich miesiącami, a którejś bezsennej nocy potrzebuję pilnie "koła ratunkowego" - One są zawsze pod ręką. A właściwie pod klawiaturą telefonu lub komputera. Przychodzą jednym kliknięciem i jak balsamem spływają słowami na moją duszę. I szeleszczą cybersłowami. Poustawiają na miejsce rozsypujące się klocki mego życia. Są niezawodne i nie trzeba im powtarzać dwa razy. To czego mężczyzna nie zrozumie nawet za trzecim razem, one pojmują praktycznie bez słów. Nawet z ciszy i chwilowego spadku mojej aktywności potrafią wiele wyczytać. Są wtedy szorstko-czułe. Każą mi brać "cztery litery" w troki i zabierać się do życia. Ono nie może leżeć odłogiem. A czasami gdy trzeba, potrafią podać mi najcieplejszy i nie dający się niczym utrącić argument - powodu mego istnienia... I nie potrafię się z Nimi spierać. Zawsze mają rację. Zawsze przychodzą w porę. Zawsze są, gdy wszystko inne zawiedzie. Skąd biorą siły by podtrzymywać na duchu, gdy same stoją na obsuwającej się skarpie? To jest własnie kobieca logika: pobiec innym na pomoc, podczas, gdy często nie widzi się dla siebie ratunku. Pewien kolega mówi że na Facebooku spijamy sobie z dzióbków. Jesteśmy dla siebie miłe aż do urzygania. Targowisko prózności i fałszu - kręci z niesmakiem głową. Patrzę na Niego zdziwiona. Przecież my... naprawdę jesteśmy dla siebie piękne. Dlatego prawimy sobie komplementy. Jakie zmarszczki? Jaki celulitis? Przecież wszystkie wyglądamy jak starsze siostry swoich dorastających dzieci... A nawet jeśli... chcemy się poużalać nad bezlitosnym upływem czasu, to też robimy to na swój sposób i w swoim własnym gronie. I "sprzedajemy" sobie cenne rady, jakich za żadne skarby byśmy nie zdradziły mężczyźnie. Czasem tylko moment decyduje o przyjaźni na resztę życia... Elę spotkałam na cmentarzu i kilka sekund zaważyło na tym, że w ogóle się spotkałyśmy. Nie byłoby przyjaźni dojrzałej dalszego ciągu, gdyby nie tych kilka chwil, które stanowiły o spotkaniu. Nie byłoby innej Eli w moim życiu, gdybyśmy na chwilę, w tym samym czasie nie wpadły na zgliszcza pewnego dogorywującego portalu społecznościowego. Zaważyły dwa kliknięcia w odstępie kilku sekund. Gdybym nie napisała książek, nie byłoby w moim życiu Jane Jane, ani Doroty, ani innej Joasi, Ani, Eli, Gosi, Marty, Beaty, Jadzi i tak dalej... Myślimy podobnie, odczuwamy podobnie, żaden facet, nie zdoła nam zapewnić tak bezpiecznej przestrzeni jak my sobie nawzajem. Bo łączą nas emocje. Przeglądamy się w sobie jak w lustrach. Nabieramy dystansu do wielu spraw. Świntuszymy, rozmawiamy o Was panowie. I to jeszcze JAK... Mówimy sobie rzeczy, których nie powiedzielibyśmy w waszym towarzystwie. Jesteśmy ofiarne i wiele niedogodności potrafimy znieść by sobie nawzajem pomóc. Pożyczamy sobie bluzki, buty, apaszki. Ale już nie mężczyzn. Możemy sypiać w jednym łózku wiedząc, że nic z tego nie wynika. Nie jesteśmy dla siebie konkurencją... Hola, hola... Chyba sie zagalopowałam. Aż tak idealnie nie jest. Przyjaźń kobieca jest krystalicznie czysta i bezinteresowna, dopóki... nie stajemy się dla siebie rywalkami. Sytuacja, w ktorej zaczynamy ze sobą konkurować (o mężczyznę, pracę, koleżanki) jest najlepszą próbą naszej przyjaźni. W okolicznościach, które wyżej podałam potrafimy być bezwzględne i zwyczajnie podłe. Perfidne i zdeterminowane. A jakie kreatywne! Same się sobie dziwimy! Najtrudniej bywa, gdy najlepsza koleżanka lub przyjaciółka dystansuje nas w drodze do kariery, zdobywa chłopaka, do którego wzdychamy i przyciąga uwagę tłumów, podczas gdy my nie jesteśmy w stanie skupić na sobie jednego marnego spojrzenia. Utrzymanie przyjaźni w takich warunkach wymaga nie lada szlachetności. Gdy mnie to dopada, próbuję zazdrość przekuć w podziw. Nie traktować koleżanki jako konkurencji, ale jako osoby, dzięki ktorej moge się czegoś nauczyć i wejśc na wyższy poziom rozwoju. W 98 procentach działa. Łatwiej nieraz znieść i zrozumieć zdradę mężczyzny, niż kobiety, którą miało się za najbliższą osobę. A jeszcze trudniej, gdy... zdradzą Cię oboje. A historia ludzkich relacji (i brazylijskie seriale o miłości) uczy, że nie jest to taki rzadki przypadek w świecie. Znasz to powiedzenie:"Najlepsza kochanka, to żony koleżanka." Wtedy boli najdłużej i najmocniej. Wtedy myślisz przez moment, że życie jest wredną suką; myślisz tak dopóki... inne wytrwałe kobiety nie przywrócą Ci na nowo prawidłowego postrzegania świata. I tylko kobieta potrafi tak przepracować te trudne relacje, potaktować to co jej się przytrafiło jak cenną lekcję życia i nie żywić nienawiści. Wy Panowie zwyczajnie ustrzelilibyście gada co Wam przystawia rogi. My potrafimy się wznieść ponadto. Moje kobiece relacje są dla mnie solą mego życia. "Moje Kobiety" sa dla mnie inspiracją, wyzwaniem, nauką, bezpieczną przystanią, motywacją. To dzięki Nim idę jak burza przez życie. A jak jest z Twoimi kobiecymi przyjaźniami? Czy wierzysz w ich istnienie? Czy ich doświadczasz? Czy rozpatrujesz je w kategorii wyssanych z palców mitów? Jeszcze tylko słówko do Panów, bo wiem, że wielu z Was mnie podczytuje. Bądźcie cierpliwi. jeden z następnych postów bedzie poświęcony przyjaźniom kobieco- męskim. A ten temat wywołuje zazwyczaj wiele namiętności. Pozostańcie z nami.
9 Comments
4/7/2016 12:26:50
Agnieszko, poznałam Cię zaledwie dwa dni temu a już za Tobą tęsknię i czkam na nasze spotkanie. To co piszesz o przyjaźni z kobietami jest tak prawdziwe. Jestem jedną z tych co wierzą w prawdziwą przyjaźń i poszukują na każdym etapie życia. Jest takie coś, że spotykamy kogoś i już wiemy i już iskrzy i jest podziw, jest chęć poznania bliżej, jest magia, jest porozumienie. Taką jesteś, masz wielki dar do zjednywania,wrażliwość, empatię - to co cenię najbardziej. Mnie już zauroczyłaś;-)
Reply
4/7/2016 13:16:05
Miło mi czytać te słowa. Czasami czuje się, że ciąg dalszy... to tylko kwesia czasu, prawda Małgosiu? Do szybkiego zobaczenia wkrótce w Brukseli :)
Reply
Ala Zych
4/7/2016 19:42:38
Agnieszko!
Reply
Wutaj Aga
Reply
Nie każdy ma predyspozycje do zawierania damsko-damskich przyjaźni ;) Ja do takowych osób należę. Nie powiem, że brak mi serdeczności dla kobiet i by one mnie jakoś łukiem omijały, a wręcz przeciwnie. Często zdarza mi się zawierać znajomości na gorąco, pod wpływem impulsu i są one niemalże namiętne, jeśli wiesz, co mam na myśli, ale przyjaźniami bym jednak tego nie nazwała.
Reply
4/10/2016 22:49:17
Wczoraj usłyszałam od Ciebie, że rozmowa ze mną to "higiena umysłu i duszy". Zapisałam go sobie, by nie zapomnieć.Taki wspaniały komplement potrafi powiedzieć tylko kobieta kobiecie.
Reply
gordyjka
4/13/2016 11:35:11
Piękne to "nowe mieszkanko"...;o)
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|