Każdy czlowiek spotyka je na swojej drodze. Nie zdajemy sobie często sprawy z ich wpływu na nasze życie. Wydaje nam się, że to naturalne, że widzimy jasno drogę przed sobą. Ich słowa, wskazówki, uwagi, reprymendy, refleksje... Dopiero, gdy gasną i zanurzamy się w chłodny mrok życia, zdajemy sobie bolesnie sprawę jak wielką rolę odegrały w naszym życiu. I nadal odgrywają. Latarnie... Ludzie... Jak latarnie... Nierzadko nie są nimi nasi najbliżsi z pierwszej linii pokrewieństwa: matka, ojciec, brat, siostra. Tych kochamy inaczej. Bez znieczulenia, całym sobą. Nasze latarnie, które oświetlają nam drogę, jeszcze na długo poo tym jak zgaśnie w nich ostatnia iskra życia, to najczęściej nasi dziadkowie, babcie, ciotki lub całkiem obcy ludzie. Ci, którzy widzieli w nas potencjał zasłonięty prozą życia przed oczyma najbliższych. Jeszcze w uszach brzmią nam Ich słowa, Ich życiowa mądrość. Bo tak się składa, że nasze latarnie, to ludzie dla nas wyjątkowi. Doskonali...
Każdy z nas nosi w sobie historię przynajmniej jednego takiego czlowieka... Jedna z nich była moją ciotką. Starszą o 20 lat siostrą mojej mamy. Pisalam o niej wiele, również w książce:"W deszczu tańcz!", więc dzisiaj oddam palmę pierwszeństwa innej bliskiej nam postaci. To babcia mego męża. Obie reprezentowały dobry rocznik dwudziesty ubiegłego wieku. Jak najlepsze wino. Jedna - wiejska kobieta, chłopka. Druga - lepiej urodzona, szlachcianka mieszkająca w mieście. Łączyły je wspólne cechy: duma, niezłomność, pogoda ducha pomimo przeciwieństw i takt. ogromny takt i powściągliwość. Ogłada i oczytanie. Nie słyszałam by mówiły o kimś źle. Były mistrzyniami dyplomacji, dobrych manier i dyskrecji. obie - mimo ciężkiego życia były pogodne i uśmiechnięte. Prawdziwe damy. Kochały nas bezwarunkowo, a często na wyrost. Siostra mojej mamy - Helena i babcia Ewa, która u schyłku życia okazała się Anielą. Ale to długa i barwna opowieść. Zaledwie ją dziś zarysuję. Było ich więcej w życiu naszej babci. Uzbierałoby się tego tyle, że wystarczyłoby na film na miarę "Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Powiem tylko, że rodzice Babci Ewy vel Anieli mieli dwa sklepy na Newskim Prospekcie w Petersburgu. Na owe czasy to było coś!, Musieli je w pośpiechu porzucić uchodząc z życiem przed rewolucyjnymi siekaczami. Można powiedzieć, że uchodzenie z życiem wpisało się od tej pory na trwale w losy tej rodziny. Stało sie jej specjalnością i chlebem powszednim. Życie naznaczone wieczną ucieczką i utratą mienia. Ale zawsze, z taką samą pogodą ducha zaczynali wszystko od zera. Gdy Ruscy napadli na Polskę w 39 roku, przydzielono babci i dziadkowi na kwaterę ruską prokurator. Dziadek jako polski inteligent i przedwojenny policjant, rzecz jasna, był wrogiem nr 1 Związku Sowieckiego i figurował na liście osób skazanych na wywózkę na Sybir. Ale, że ruska prokurator była również kobietą, która znalazła nić porozumienia ze swoja polską gospodynią, grała na zwłokę i odwlekała moment zesłania. Gdy w 1941 roku Hitler napadł na Związek Radziecki, lokatorka babci dostała rozkaz o ewakuacji. Żegnała się ze łzami w oczach z babcią, którą zdążyła szczerze polubić i płakała, przeczuwając, że już nie zobaczy swoich dzieci. Słuch po niej zaginął na zawsze. Ponoć nie uszli za daleko. Niemcy wszystkich dopadli i zabili jakieś kilkadziesiąt kilometrów od Siemiatycz. Babcię dwukrotnie Niemcy chcieli wyprawić na roboty wgłąb Rzeszy. Młodą panienkę ratował i uprowadzał brawurowo z rąk okupanta zakochany w niej po uszy Wacek. W nastepstwie czego sam wpakował się w tarapaty i wysłano go najpierw na roboty do Niemiec, skąd popadł w inną, sowiecką niewolę i został wcielony siłą do armii. Gdy sfałszował dokumenty, by szybciej opuścić służbę, omalże nie dostał kulki w łeb. Splot niezwykłych okoliczności pomógł mu wyjść z tego cało i wrócić do swojej Anieli, którą poślubił, miał z nią czwórkę dzieci i żyli długo i szczęśliwie. Babci nie ma już z nami od roku, dożyła prawie 95 lat; cioci - od 16 lat. Ale ciągle żywe w naszych sercach, oświetlają drogę jak morskie latarnie. Mój dom jest ich pełen w zdjęciach, wspomnieniach naszych i naszego syna, anegdotach. Bo latarnie morskie jednak nigdy nie gasną. Nasze moralne wzorce.
21 Comments
Coraz więcej znajomych odczuwa już te pustkę spowodowana odejściem mamy... mam to szczęście, że moja ciągle fizycznie jest, a z drugiej strony ubolewam, że tak rzadko ją widzę.
Reply
Basia
1/14/2017 09:06:56
Wspaniale że żyją nadal w naszych sercach wspomnieniach i świecą dla nas z góry...
Reply
Agnieszka
1/14/2017 10:34:39
dokładnie! :)
Reply
Agnieszka
1/14/2017 18:48:23
taka ciąglość pokoleń.... :)
Reply
Antoni Relski
1/14/2017 11:03:21
Moja teściowa czyli babcia moich dzieci urodziła się w dzień babci i właśnie w tym roku kończy okrągłe 80. Będzie się działo POzdrawiam
Reply
Agnieszka
1/14/2017 18:44:14
Oj, rzeczywiście może się zadziać!!!! To ja solidarnie z Wami będę świętowac własne imieniny :)
Reply
Elżbieta Merko
1/14/2017 13:43:04
Tak sa takie latarnie, ale to my dla siebie samych powinnyśmy stawać się latarnią, wzorce swoją drogą a zaufanie do siebie, do swojej intuicji i rozwijanie własnej mądrości, swoją drogą. Prawda Agusiu? :) Serdecznie pozdrawiam.
Reply
Agnieszka
1/14/2017 18:45:46
Zgadzam się z Toba, jednak nie zawsze mamy aż tyle zaufania do siebie. Czasami musi nas wspierać i dodawać odwagi czyjeś światlo. Pozdrawiam cieplutko.
Reply
Joanna
1/14/2017 14:29:49
Takie osoby - opoki dla innych były i w mojej rodzinie. Miały bardzo silny wpływ na moją psychikę i kształtowanie charakteru.
Reply
Agnieszka
1/14/2017 18:47:14
Dokładnie :) Przejmujemy tę pałeczkę i jest nadzieja, że kiedys dla kogoś zaświecimy jasnym światłem i bedzie o nas mówił z ciepłem i miłością. Pozdrawiam :)
Reply
Agnieszka
1/14/2017 18:50:04
i że świat będzie lepszy...
Reply
Agnieszka
1/14/2017 18:50:59
Cieszę się :) Warto pielęgnowac te wspomnienia, a nawet... spisać.. pozdrawiam cieplutko :)
Reply
1/14/2017 17:04:46
Dwie najważniejsze dla mnie latarnie już zgasły.
Reply
Aga
1/14/2017 18:53:57
ale blask ich wspomnień nosisz w sercu :) to ja dziękuję i pozdrawiam...
Reply
Agnieszka
1/16/2017 13:03:45
Już jestes Basiu i nie tylko dla wnuków :)
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|