Są miejsca, których my kobiety zapracowane, niezłomne, świadome siebie i te poszukujące - bardzo potrzebujemy. Miejsca, w których możemy odpocząć od świata, męża, dzieci, pracy, kota i psa. Od samej siebie. Miejsca świętego spokoju, radości i łez. Gdzie ściągamy maski - by założyć... maseczki. Gdzie spotykamy inne kobiety. Gdzie można zadbać o higienę ciała, a pośrednio duszy. Takie nasze kobiece "Stalowe Magnolie". Pamiętacie uroczy film z niezapomnianą Julią Roberts? Gdzie na południu Stanów Zjednoczonych, w niewielkim miasteczku, regularnie spotyka się w salonie kosmetycznym sześć kobiet. Ich pozornie nudne życie to wspaniała opowieść o kobiecej przyjaźni, o miłości, macierzyństwie, życiu i śmierci. Marzec tego roku. Lublin. Pierwszy raz w tym mieście z moją książką. Jadę na wywiad do telewizji. Nie znam tam nikogo oprócz ofiarnego Darka, który będzie później moim przewodnikiem po Lublinie, a którego w tym czasie znam zaledwie od kilku dni wirtualnie. Wcześniej jedyna znana mi z kobiecych eventów kobieta, nie wykazuje chęci pomocy. Nie musi i ja to rozumiem. Ale pojawia się jasny anioł w postaci Beaty przyprowadzony pod mój wirtualny dach przez Tereskę. Tę zaś podsunął mi miłościwie panujący Facebook - książę towarzyskich i biznesowych skojarzeń. Beatka ma jasną twarz, anielski głos i pewność tego co mówi. W oczach zaś tę mądrą uważność, która świadczy o tym, że zanim doszła do punktu, w którym jest - wiele w życiu przeszła. Jej opowieść to temat na powieść o niezłomnym życiu. - Zgotujemy Ci takie przyjęcie, którego na pewno długo nie zapomnisz - jej głos uśmiecha się do mnie ciepło w słuchawce. Dzięki Darkowi bezbłędnie trafiam do jednego z jej salonów Slim Line Serdeczność. Profesjonalizm. Gorące przyjęcie uderza falą dobroci. Po nastrojowym spotkaniu autorskim na stół wjeżdża niecodzienny tort. Łzy wzruszenia. Poczucie bezpieczeństwa. Obecność wielu wspaniałych, bardzo różnych kobiet. Po raz pierwszy doświadczam siły Stalowych Magnolii w moim życiu... Siła kobiecej solidarności. Ulotna chwila siostrzanej jedności obcych sobie przypadkowych kobiet... Siemiatycze. Karolina. Studio Urody Elixir. Moja przystań w roztargnionym świecie. I znów to uczucie kobiecej solidarności, którego tu nieustannie doświadczam. Uczucie utulenia, zaopiekowania się. Bo Karolina, mimo, że wiele ode mnie młodsza, wykazuje dużo praktycyzmu i rozsądku, którego mi niejednokrotnie brakuje. Oprócz fachowych zabiegów, jej ciepła uważność nie pozwala wypuścić Cię głodnej.
Jeden rzut jej oka i wie, że nie jadłaś dziś śniadania. Bez specjalnych ceregieli ląduje przed Twoim nosem talerzyk z bułką i filiżanka z kawą. W południe ordynuje miskę zupy kremu. Pamięta o innych, mimo, że sama jeszcze nic dziś nie jadła. Właśnie maluje ósmą klientkę, a przed nią jeszcze ogrom pracy. - Zrób badania na tarczycę - mówi z troską. I zanim zdążysz zaprotestować, trzymasz już w ręku kartkę z adresem. Komu innemu poleci specjalistę od kręgosłupa, umówi fryzjerkę, bo zabrakło Ci czasu, wysłucha cierpliwie niejednej osobistej opowieści. - Podobają Ci się moje buty? Ależ są tu w sklepie za rogiem, chcesz to zaraz kogoś po nie poślemy. I już dzwoni. I już kogoś podsyła. Udało się! Zdobyła dla Ciebie ostatnią parę. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Nie owija w bawełnę. Wali prawdę prosto w oczy, a mimo to klientki ją kochają. Za profesjonalizm, życzliwość, szorstką ofiarność. To miejsce na końcu niewielkiej ulicy Lewandowskiego na krańcu miasteczka tętni głównie kobiecością, chociaż i mężczyźni lubią tu zaglądać. Mamy nie są sfrustrowane, mogą w spokoju upiększać swoje ciało - w ogromnym wnętrzu znajdzie się pokoik zabaw dla ich pociech, które są tu witane z ogromną życzliwością. Nawet mój pies Tosiek nie schodzi mi z kolan podczas malowania. A on zna się na ludziach i miejscach jak mało kto! I bezbłędnie wyczuwa swoim psim nosem, że właśnie tu się kocha ludzi i zwierzęta. I podchodzi się do nich indywidualnie. Znów przed oczami stają mi kadry z filmu "Stalowe magnolie". Lubię tu wracać. Łatwiej zmagać się z życiem mając takie miejsca na ziemi. Epicentra kobiecości.
2 Comments
Barbarossa
8/17/2017 18:18:18
Agnieszko tak dawno mnie tutaj nie było.
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|