Jestem Luiza. Maria Amelia Luiza. Dziecko smutku. Córka zbrodniarza, oszusta i wizjonera, mecenasa sztuki i kolekcjonera kochanek. Człowieka, który gardził własnym narodem, a o swoim kraju i poddanych zwykł mawiać: " Mały kraj - mali ludzie." Jestem Luiza. Dłużniczka ojca - nie potrafiąca spełnić nadziei we mnie pokładanych. Próbująca zasłużyć na ciepły gest rodziców. Pierworodna, zrodzona pewnej mroźnej, lutowej nocy bez miłości, szukająca jej bez skutku w zimnych ścianach pałacu w Leaken... Tak mogłaby zaczynać się opowieść o najstarszej, pierworodnej córce Leopolda II, najbardziej kontrowersyjnego króla Belgii i królowej Marie Henriette de Habsbourg - Lorraine. Stoję na Avenue Louise. Powstała pod koniec XIX wieku i została nazwana na cześć pierwszej królewskiej córki Leopolda II. Jedna z najbardziej prestiżowych, najdroższych alei Brukseli, łącząca Place Louise z Bois de la Cambre. W bezpośrednim sąsiedztwie lasu znajduje się prywatna domena, ponoć szalenie drogich domów:"square de milliardaires" (skwer miliarderów). Przemierzałam tę ulicę samochodem codziennie przez osiem lat jadąc do pracy. Mieszkałam kiedyś na jednej z uliczek, które na nią wychodzą (Rue Blanche). W bezpośrednim sąsiedztwie Hotelu Conrade (przy Place Stephanie), który sobie upodobali arabscy szejkowie. Rezerwowali całe piętra dla swoich "zakefionych" arabskich księżniczek, z całą armią skośnookich niań. Odkąd Belgia wprowadziła zakaz zakrywania twarzy, przyjeżdża ich tu trochę mniej. 20 years ago... Kipiące życiem nocne kluby tuż za rogiem, za dnia - najdroższe butiki, irlandzki pub pękający w szwach z nastaniem weekendu i stojące na rogach dziewczyny o wschodnioeuropejskich typach urody. Uśmiechają się do mnie gdy przechodzę obok z dzieckiem w wózku. Zagadują do małego. Ich "opiekunowie" tego nie lubią. Obserwując dyskretnie ulicę ze swoich czarnych "beemek" odprowadzają mnie ponurym wzrokiem. Pod naszym oknem inny rodzaj działalności, "niezależna" dziewczyna przyjmuje klientów w aucie. Z wysokości naszego drugiego piętra wszystko widać jak na dłoni. To jakaś amatorka w tym biznesie. Czasami nieusatysfakcjonowany klient odmawia zapłaty i wychodzi z samochodu trzaskając drzwiami, w naprędce zapinając spodnie. Zaciągam szczelnie zasłony, by blask latarni nie budził synka, gdy biorę go w ramiona by nakarmić piersią... Wcześniej zamykam okno, by nie wdzierał się do środka nocny gwar ulicy... Chronię go przed światem... Chronię NAS przed TYM światem... Jesteśmy jeszcze tacy nim, życiem nie skażeni... Mamy dopiero po dwadzieścia parę lat... Tygiel miejskiego życia. Elegancja i prostytucja. Dobro i zło. Piękno i brzydota. Ale czuję się tu bezpiecznie. Czuję się u siebie. Znam pakistańskiego sklepikarza z nocnego sklepu, aptekarza i dzielnicowego, który oczywiście wie, że jestem tu nielegalnie. Wszak zna wszystkie swoje owieczki... Co niedziela pędzę uliczkami w dół, na Saint Gilles, Rue Jordan - do Misji Katolickiej: szukać pokrzepienia duszy, skorzystać z banku informacji, spotkać znajomych... Wieczorem po szklance campari z lodem śpiewam fałszywym głosem karaoke i z samej siebie umieram ze śmiechu, że można fałszować aż tak! Gdy brakuje pieniędzy lecę dorobić do tej wariatki, co prowadzi mały pensjonat jakieś pięćset metrów dalej. Doraźnie, bo na dłużej ciężko z nią wytrzymać. Z jej trudnego charakteru zna ją cała ulica. Jej własny mąż, nieporadny skrzypek, szuka wzrokiem rozpaczliwie ratunku u przypadkowych, obcych ludzi. Wracam do swoich z szeleszczącymi frankami w kieszeni. Zasypiamy z nadzieją na poniedziałek. Szczęśliwi. Że za tak niewiele TAK bardzo wdzięcznym można być... Już wtedy, pchając po nierównych chodnikach wózeczek z małym Kubusiem, myślałam często o nieszczęsnej, niekochanej Luizie, porównując jej i własny, tak różny los. Jej duch gdzieś tam ciągle koło mnie krążył. Jedynie tylko w bajkach królewny żyją zawsze długo i szczęśliwie, w realu zdarza się to dużo rzadziej... Czasami umierają w zapomnieniu. Mimo, że ich imiona noszą najwspanialsze ulice i place świata. Jak brukselska Avenue Louise...
1 Comment
|
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|