Miało być o zwykłym życiu. Więc nie sposób przemilczeć naszej ostatniej rodzinnej fascynacji. Bo życie w każdym aspekcie zachwyca, czaruje i nie lubi próżni. Zachłannie zapełnia wyrwy samotności nową treścią. Pamiętacie Papagaja? Zieloną papugę, która zagościła u nas przez kilka dni? Rozkochała w sobie Tośka, Wodziła nas za nos. Kaprysiła i się obrażała. Zostawiła podziurawione jak sito kwiatki na parapecie okna, które z trudem do siebie dochodzą. One jedne ucieszyły się z końca ptasiego terroru jaki wprowadziła w naszym domu owa kaleka, zielona, brukselska papuga. W końcu odleciała jak gdyby nigdy nic i tyle ją widzieliśmy. No i co ja mam powiedzieć wpatrującego się ufnie we mnie Tośkowi? Tosiaczku! Pierwsza cenna lekcja w Twoim życiu: Jeśli komuś pomagasz, nie oczekuj nigdy wzajemności, bo poczujesz zawód. To nieuczciwe oczekiwać wzajemności. Znaczyłoby to, że Twoja pomoc komuś jest zwykłym wyrachowaniem. Lekcja druga: Ludzie odchodzą, papagaje odfruwają. Nie ograniczaj nikomu wolności. Grzechem jest zatrzymywać na siłę. Puść to. Niech odleci, podobnie jak urazy i żale. Na naszym polskim podwórku zamieszkała kocia rodzina. Matka z trójką dzieci, a każde z nich - inny charakter. Najbardziej polubiłam Rudolfa. Rudzik - najodważniejszy z kociąt podążał za matką, gdy ta narażając życie wypuszczała się na zwiady, na ganek obcych ludzi by zdobyć coś do jedzenia dla swojej rodziny. Rudziątko, dzielnie, choć nie bez strachu towarzyszyło jej w tych ryzykownych wyprawach, gdy trzeba było w porę salwować się ucieczką przed zębiasto-wrogim potworem jakim z pewnością jawił im się ujadający Tosiek. Pozostała dwójka mniej odważnego rodzeństwa siedziała w krzakach wysuwając ciekawie pyszczki.
Szybko opanowaliśmy sytuację, do tego stopnia, że Kotta - matka z całą trójką spokojnie spożywa jedzenie w obecności Tośka, a nawet obdzielam je kawałkami mięska na zmianę: raz - Tosiek, raz - Kotta. Daleko jeszcze do zażyłości (cudów się nie spodziewam), ale codzienne odwiedziny kociej rodziny nie budzą już w naszym piesku aż takich emocji jak początkowo. Ba, nawet z chęcią by się z nimi pobawił. Kocięta źle jednak odczytują jego intencje, a kocia mama syczy ostrzegawczo. Tym niemniej stworzenia zamieszkałe na naszym podwórku wzbudzają w naszym psie ogromne, choć zdaje mi się pokojowe uczucia. Kociątka mają zaropiałe oczy, ale nie jestem w stanie im jeszcze pomóc, gdyż nie ufają mi na tyle, by dać się wziąć na ręce. Cieszę się, że jest szansa, że do końca wakacji należycie je odżywię. Myślę, że karmiącej kociej mamie i jej rozwijającym się dzieciom jest to teraz szczególnie potrzebne. Później??? Pytania o to co potem, często budzą niecierpliwy trzepot duszy. I lęk. Jeszcze o tym nie myślałam. Nieprawda, myślę o tym codziennie. Cieszę się, że teraz, gdy jestem im najbardziej potrzebna - mogę im pomóc. Widok głodujących stworzeń, ludzi i zwierząt budzi niezgodę na niesprawiedliwość tego świata. I radość, jeśli można zapewnić choć jeden syty dzień głodującym brzuchom, gdy można wyrwać strzęp podłego dzieciństwa i zamienić je w spokojny, dostatni sen. To się wszystkim dzieciom należy. Również kocim. W przypadku moich lokatorów sytuacja zdaje się nie być skomplikowana. Nasz dom oddycha swoim rytmem nawet podczas naszej nieobecności i wierzę w to, że znajdzie się życzliwa dłoń któregoś z jego bywalców, która sypnie regularnie (nie)naszym kotom suchej karmy do miski, lub podleje trochę mleka. Większym niepokojem napawa mnie myśl, że jeśli nie będzie możliwości wysterylizowania kocicy, to za chwilę znów będzie oczekiwać potomstwa... A jest taka chuda i zatroskana o swoje dzieci.... Aż się serce kraje. Nie mogę jej jednak w okresie karmienia zabrać od nich, bo przecież nieporadne kocięta nie dadzą sobie zbytnio bez niej rady. A później... Będę musiała odjechać.... Póki co siadam codziennie rano i wieczorem na schodach mego domu razem z Tośkiem, karmimy koty i patrzymy na nie z przyjemnością. Jak rosną. Jak się zmieniają. Jak zaczyna kiełkować nić przyjaźni między psem i kotem. Skoro zwierzęta potrafią się dogadać, dlaczego z takim trudem przychodzi to ludziom? Może dlatego, że zatraciliśmy nasz pierwotny instynkt, daliśmy się omamić złotoustym? Za mało ufamy naturze? Patrzę jak kociątko toczy psią chrupkę jak piłkę, bawi się nią, podrzuca, po czym zjada. Tosiek z lubością wylizuje resztki kociej konserwy. A ja się cieszę i dziękuję Bogu, że żadne z nich nie pójdzie dziś spać z pustym, ściśniętym żołądkiem. Tylko tyle... Aż tyle... To tu toczy się prawdziwe życie. Niech trwa. A ja głupia myślałam, że nie cierpię kotów...
16 Comments
7/27/2017 22:59:11
Wychowałem się wśród kotów i psów. Mój syn ma owczarka niemieckiego Lunę, kota Julka i teraz kupił kicie Julę. Ta mała świetnie bawi się z Luną, śpi na niej, a Julek obserwuje z dystansem, aczkolwiek Luna jest traktowana przez niego jak domownik ( z konieczności ), gdyż była szczenięciem, gdy on już był dorosłym wytrawnym łowcą. Kocham zwierzaki. Pozdrawiam
Reply
Agnieszka
7/27/2017 23:26:18
Jak dobrze, że są ludzie kochający zwierzęta. Pozdrawiam serdecznie: )
Reply
Agnieszka Pudlak
7/27/2017 23:36:05
Jak milo sie czyta.... dzieki Pani, Pani Agnieszko, przenosze sie myslami w rodzinne strony, calkiem niedaleko, bo kolo Radzynia Podlaskiego i napawam moje serce wspomnieniami sprzed lat i tymi sprzed roku i sprzed miesiaca, kiedy tam bylam.....
Agnieszka
7/28/2017 08:26:31
Bardzo się cieszę, że moje opowiastki codzienności mogą przynosić tyle radości! Serdecznie pozdrawiam! :)
Reply
Agnieszko, widzę po zdjęciach że kociaki są już za duże, żeby ssać matkę, to ją wyniszcza. Trzeba ją od nich odseparować i wysterylizować, bo lada chwila będzie znów w ciąży. Jak tylko kotka odchowa jedne młode (a te są już naprawdę dorodne), ma kolejne potomstwo.
Reply
Agnieszka
7/28/2017 19:13:46
O matko, dziękuję jestem przerażona bo tu taki kocur do niej przylazi. Co tu robić te kociaki same zginą. Widzę że ona bardzo je chroni, wywołuje z kryjówki do jedzenia, są na nią zdane, same boją się podejść nawet do miski. Jak ją odseparuje to co z nimi????
Reply
Lidka
7/30/2017 11:56:06
Wysterylizować koniecznie. Sterylizować można nawet kotkę w ciązy. pzdr.:)
Agnieszka
7/28/2017 20:17:07
Jutro będę widziała się z przyjaciółką, która aktywnie działa na rzecz zwierzaków. Na pewno pomoże. Dziś będziemy całą noc przepędzać z Tośkiem mającego chrapkę na "naszą " kotkę kocura. Dzięki
Reply
Agnieszka Korzeniewska
7/31/2017 22:52:42
Na czwartek umówiona sterylizacja :)
Reply
Agnieszka Korzeniewska
7/28/2017 22:53:01
To ja dziękuję Basiu, dostarczasz mi wiele inspiracji, mądrze kochasz życie...
Reply
Nie można wykryć kanału dla tego adresu URL. Czas opublikowania i aktualizacji postów w blogu nie będzie pokazywany. Czy mimo tego dodać adres URL?
Reply
Agnieszka Korzeniewska
8/6/2017 23:31:33
Bardzo Ci dziękuję, spróbuję skontaktować się z informatykiem :)
Reply
Czarujący obrazek z kocią rodziną w tle. Te mądrości zamiast zwierzętom, bardziej przydałyby się ludziom, np."Jeśli komuś pomagasz, nie oczekuj nigdy wzajemności", to oni mają rozum, empatię, która ułatwia życie i nie pozwala innym zginąć z głodu. A Ty masz dobre serce.
Reply
Agnieszka Korzeniewska
8/15/2017 11:02:48
Prawda! Pozdrawiam serdecznie :)
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|