Aga Korzeniewska - skuteczny copywriting emocjonalny - z wartościami
  • Główna
  • Copywriting usługi
  • OFERTA USŁUG I PRODUKTÓW
    • WARSZTAT - MONTAŻ FILMIKÓW NA SMARTFONIE
  • OFERTA DLA KOBIET
  • MOJE MEDIA
  • Opinie o książkach
  • Media
    • Migrujące ptaki
    • halopolonia.tvp.pl - wywiad z Agnieszką Korzeniewską
    • Wywiad TVP3 Lublin "Afisz"
    • TVP Bialystok: STREFA KSIĄŻKI
    • TVP Polonia: Promocja książki "W deszczu tańcz!"
    • bialystok.tvp.pl - wywiad z Agnieszką Korzeniewską w poranek z TVP
    • halopolonia.tvp.pl - Agnieszka Korzeniewska - pisarka, autorka książki ”Zabiore cie jesienia do Brukseli”
    • radiopodlasie.pl - Rozmowa z Agnieszką Korzeniewską o książce „Zabiorę Cię jesienią do Brukseli”
    • wysokomazowiecki24.pl - "Zabiorę cię jesienią do Brukseli" – wywiad audio z Agnieszką Korzeniewską
    • Siemiatycze.pl - PISARKA WRÓCIŁA DO KORZENI
    • radiokolor.pl - "W DESZCZU TAŃCZ" - audycja radiowa
    • haloextra.pl - "Dwie strony emigracji – rozmowa z Agnieszką Korzeniewską"
    • Gazetka.be - "Zabiorę Cię jesienią do Brukseli"
    • obcasypodlasia.pl - "Tu już mnie nie ma, tam jeszcze istnieję"
    • dojrzalejestpyszne.com - "Jaka Jest Agnieszka Korzeniewska?"
  • Blog copywritera
  • Z życia copywritera - blog
  • Moje ceny
  • O mnie
  • FILMIKI WIDEO
  • TWOJE KURSY ONLINE
  • Moje książki
  • social media dla kobiet po 40
  • Blog social media dla kobiet 40 plus

Laboratorium naukowe

10/15/2019

2 Comments

 
Picture

Oto krótka historia na temat, jak zabiłam się swoją własną bronią. :) :) :) 


"Od dziś potraktuj swoje życie jak wielkie laboratorium naukowe, w którym Ty - jesteś naukowcem". - czytam swój własny cytat z "365 dni mocy" - "Nie ma nieudanych eksperymentów, bo każda w Twoim mniemaniu porażka to koło napędowe Twego rozwoju - dostarcza cennych wniosków, które możesz zapisywać w kajeciku duszy" 

No więc traktuję, wedle własnych słów, życie jak laboratorium. Czasem jednak słabo na tym wychodzę. Nie na darmo laboratorium kojarzy mi się z chemią, a ta, unikała mnie jak ognia. Za to ja nie unikam nowych sytuacji, nie uprzedzam się do ludzi i nacji. Lubię eksperymenty, wyzwania i niespodzianki... A życie złośliwie mnie nimi obdarowuje.  Taka historyjka sprzed tygodnia. 
Lubicie dać sobie jeszcze jedną szansę? Ja tak, często daję ją sobie i innym ludziom. W tyle głowy mam zawsze myśl, że dostałam ogromną ich ilość, gdy przyjechałam do tego deszczowego kraju, wiele lat temu. 
Wiedziona tą filozofią postanowiłam wejść do pierwszego z brzegu zakładu kosmetycznego w pobliżu pracy. Zawsze korzystam z usług zaprzyjaźnionych kosmetyczek w mojej okolicy zamieszkania, ale dlaczego chodzić utartymi ścieżkami. 
Trafiłam na Azjatów, co w Belgii jest tak naturalne, jak w przypadku każdej innej, licznej tu narodowości. Od razu oświadczam, że nie kierowałam się skąpstwem, bo cen nie mieli wcale mniejszych, niż inne, liczne w tej części Brukseli zakłady kosmetyczne. Pierwszym zaskoczeniem było to, że kosmetyczkami byli sami panowie. Jak ich w tej sytuacji nazwać? Bo chyba nie: panowie kosmetycy! 
Zakład czysty, panowie mili, asortyment duży. Na dzień dobry kawa i ciasteczko, co od razu podniosło mój i tak wysoki poziom kredytu zaufania. Powiedziałam o co chodzi i pan zapamiętale zaczął wywijać pilnikami. Mało mi palców nie pourywał, ale muszę przyznać, że piłował choć brawurowo, to pewnie i z gracją. Dopóki nie ściął mi kawałek opuszki (opuszka?) Krew trysnęła, jak to bywa z takimi ukrwionymi miejscami, ale pan niezrażony bezowocnymi próbami zatamowania krwotoku piłował zapamiętale dalej. Chcę oszczędzić Wam szczegółów, ale z coraz większym przerażeniem patrzyłam na zmasakrowany palec, mieszaninę pyłu z paznokci z krwią i rozmazana czerwień na pilniku. Czułam, że mięknę nie tylko w górnych kończynach, ale i dolnych. Musiałam wyglądać blado, bo pan przerwał operację upiększania, zadumał się, pomamrotał coś pod nosem wstał i podszedł do wieszaka. Z kieszeni kurtki wyjął paczkę papierosów, a z niej jednego z nich, podszedł do "operacyjnego stołu" i rozkruszył go przede mną. Moje oczy stawały się coraz większe, apogeum swych rozmiarów osiągnęły, gdy pan najspokojniej w świecie posypał mi krwawiący palec śmierdzącym tytoniem, wymieszał, zrobił krwisto-tytoniową papkę, po czym... najspokojniej w świecie kontynuował swoją pracę. Nie musicie mi mówić, też byłam bliska zwymiotowania, zwłaszcza, że źle znoszę widok krwi, nie mówiąc już o krwi na narzędziach i pilnikach. 
Dlaczego nie wstałam i nie wyszłam? Dobre pytanie! Pewnie chciałam, jak zwykle naiwnie, doprowadzić wszystko do szczęśliwego końca. No i: patrz wyżej; wierna swojej maksymie - traktowałam to wydarzenie jako "laboratorium życia" Wyszłam z niego ze zmasakrowanym palcem, z czarną, tytoniową obwódką wokół palca i ciężką, trzykrotną szpachlą lakieru do paznokci. 
Mąż stwierdził, że sama lepiej bym sobie sto razy zrobiła, no, ale przecież - zawodowcy też muszą się na KIMŚ uczyć fachu... Dla dobra nauki, estetyki i Bóg wie czego z rezygnacją przyjęłam rolę myszy doświadczalnej. 

Szczęśliwy finał

Zamawianie rzeczywistości nie pomogło. Nie mogłam patrzeć na swoje paznokcie i po trzech dniach poszłam do pierwszego lepszego zakładu, najbliżej mojej pracy, by jakoś doprowadzić je do stanu używalności (boląca opuszka ciągle daje mi o sobie znać, na szczęście żadna infekcja się nie wdała) 
Duży zakład, miła atmosfera, nieustający ruch w rodzinnym interesie. Zajął się mną anioł w postaci pięknej dziewczyny o orientalnej urodzie. Lubię zgadywać narodowość ludzi w tym tyglu ludzkich nacji jakim jest Bruksela. Można powiedzieć, że rdzennych Belgów spotykam już w mniejszości. Ta rodzina (matka, dwie córki i dwóch synów) wyglądali na Arabów. Każdy z nich miał na szyi wyłożony łańcuszek z krzyżykiem, co sugerowało, że są chrześcijanami. Aramejczycy, których jest tu całkiem sporo? Zgadywałam.
Okazali się być Libańczykami. Dziewczyna z zawodu zajmująca się medycyną estetyczną zadbała o moje zmasakrowane paznokcie, doprowadzając do stanu niemowlęctwa. Dowiedziałam się wiele ciekawostek z życia w ich ojczyźnie. Do przyjaznej pogawędki dołączyły inne panie: przeurocza Marokanka, Murzynka i starowinka Belgijka, która była ich pierwszą klientką, osiemnaście lat temu. Dziś przychodzi z balkonikiem z pobliskiego domu starców obciąć paznokcie, podrzemać w cieple suszarek do włosów, czy uciąć pogawędkę. Po czym wraca do siebie. 

Reasumując...

Potraktowałam po raz kolejny swoje życie jak laboratorium naukowe. 
Straciłam paznokcie, ale odrosną.
Przy okazji dowiedziałam się wiele na temat prawdziwej  pielęgnacji, przyjrzałam się swojemu zapędzonemu życiu, na chwilę włączyłam pauzę w pilocie. Poznałam kilka wartościowych osób, które mimo, że inaczej Go nazywają, to tak naprawdę - modlą się w imię tego samego Boga. Spojrzałam na światopoglądy innych ludzi, które choć niby różne - tak naprawdę, bardzo przypominają mój własny. Poczułam jedność z wszechświatem, jakkolwiek to idiotycznie brzmi. 
W piątek wracam tam znowu. pretekstem jest pedicure, choć tak naprawdę pragnę na nowo zaczerpnąć dobrej energii i podzielić się własną. na Azjatów dawno minęła mi złość za moje palce, właściwie, to jestem nawet im wdzięczna...

 "Nie ma nieudanych eksperymentów, bo każda w Twoim mniemaniu porażka to koło napędowe Twego rozwoju - dostarcza cennych wniosków, które możesz zapisywać w kajeciku duszy" 

2 Comments
IWnowa link
12/13/2019 00:50:45

No to byłaś twarda!
Kiedy mi tutaj tak zapamiętala pewna Azjatka piłowała paznokcie, podziękowałam jej i poszłam sobie.
Chciałam tylko, żeby mi zdjęła hybrydę, bo nie miałam przy sobie zmywacza, a ona koniecznie się uparła, że mi potem zrobi jeszcze coś. Ale że nie gadała prawie wcale po niemiecku, to ja jednak jej podziękowałam i dałam sobie pomalować tylko lakierem bezbarwnym.
p.s. pracowała na moich delikatniutkich paznokciach takim grubym pilnikiem z plastiku, co od razu przywiodło mi na myśl, że się nie zna na swoim fachu albo opanowała tylko robienie paznokci z żelu, albo wręcz przyklejanie takich gotowych, a nie pracowała nigdy z klientkami takimi jak ja.
No i więcej nie popracuje.
Lubie eksperymenty, ale to ja sama określam ich granice :)

p.s. mam sama sprzęt do hybrydy, ale sama ich jeszcze nigdy nie robiłam :) Czas chyba się nauczyć.

pozdrowienia z mojego nadmorskiego miasteczka
IW

Reply
Agnieszka Korzeniewska link
12/15/2019 20:47:09

Ja byłam niestety mniej asertywna i zapłaciłam za to wysoką cenę :)

Reply



Leave a Reply.

    La Violette

    Archiwalne posty dostępne na starym blogu.



    Archives

    September 2020
    August 2020
    June 2020
    February 2020
    January 2020
    October 2019
    August 2019
    June 2019
    May 2019
    February 2019
    January 2019
    December 2018
    November 2018
    October 2018
    September 2018
    August 2018
    July 2018
    June 2018
    May 2018
    April 2018
    March 2018
    February 2018
    January 2018
    December 2017
    November 2017
    October 2017
    September 2017
    August 2017
    July 2017
    June 2017
    May 2017
    April 2017
    March 2017
    February 2017
    January 2017
    December 2016
    November 2016
    October 2016
    September 2016
    August 2016
    July 2016
    June 2016
    May 2016
    April 2016
    March 2016


    NA PARKIECIE miejsce otwartych i ciekawych życia ludzi. Zajrzyj co nowego! Zostań z nami! Żyj, jakbyś tańczyła NA PARKIECIE
2017 © toten
  • Główna
  • Copywriting usługi
  • OFERTA USŁUG I PRODUKTÓW
    • WARSZTAT - MONTAŻ FILMIKÓW NA SMARTFONIE
  • OFERTA DLA KOBIET
  • MOJE MEDIA
  • Opinie o książkach
  • Media
    • Migrujące ptaki
    • halopolonia.tvp.pl - wywiad z Agnieszką Korzeniewską
    • Wywiad TVP3 Lublin "Afisz"
    • TVP Bialystok: STREFA KSIĄŻKI
    • TVP Polonia: Promocja książki "W deszczu tańcz!"
    • bialystok.tvp.pl - wywiad z Agnieszką Korzeniewską w poranek z TVP
    • halopolonia.tvp.pl - Agnieszka Korzeniewska - pisarka, autorka książki ”Zabiore cie jesienia do Brukseli”
    • radiopodlasie.pl - Rozmowa z Agnieszką Korzeniewską o książce „Zabiorę Cię jesienią do Brukseli”
    • wysokomazowiecki24.pl - "Zabiorę cię jesienią do Brukseli" – wywiad audio z Agnieszką Korzeniewską
    • Siemiatycze.pl - PISARKA WRÓCIŁA DO KORZENI
    • radiokolor.pl - "W DESZCZU TAŃCZ" - audycja radiowa
    • haloextra.pl - "Dwie strony emigracji – rozmowa z Agnieszką Korzeniewską"
    • Gazetka.be - "Zabiorę Cię jesienią do Brukseli"
    • obcasypodlasia.pl - "Tu już mnie nie ma, tam jeszcze istnieję"
    • dojrzalejestpyszne.com - "Jaka Jest Agnieszka Korzeniewska?"
  • Blog copywritera
  • Z życia copywritera - blog
  • Moje ceny
  • O mnie
  • FILMIKI WIDEO
  • TWOJE KURSY ONLINE
  • Moje książki
  • social media dla kobiet po 40
  • Blog social media dla kobiet 40 plus