Znalazłam w necie taki oto tekst. Dosyć często można się na niego natknąć ostatnimi czasy. Przytoczę go w całości, bo nie sposób z nim się nie zgodzić. "Przez całe życie, niewątpliwie przewinie się wokół nas masa ludzi. Niektórzy pobędą w nim chwilę, inni dwie, może pięć. Rok, trzy lata, osiem, dziesięć, piętnaście. Niektórych poznamy przypadkiem, innych w przysłowiowej "biedzie" lub w wyniku sytuacji prowadzących do tego w skutkach. Jedni jak drzazga wbiją się nam w serca, umysł, wątrobę. Inni - dadzą w kość. Będą i tacy, którzy podarują nam cały szereg pięknych chwil miłych do wspominania, a jeszcze milszych do przeżycia. Zagnieżdżą się w danym stopniu zażyłości, obiecają swoją obecność, by zaraz zniknąć jak wytarty szmatką kurz. Inni staną się takim kurzem, jednym z tych gromadzących się za łóżkami i szafami, który w końcu sami wytrzemy przy sezonowych porządkach. I nieważne jakie uczucia obudzi w nas taki człowiek, zawsze wniesie do naszego życia jakąś naukę, lekcję, refleksję. Ludzie uczą i dlatego są cenni. Nawet ci, którzy nie są wiele warci." Dziś chcę się skupić na bohaterach drugiego planu spektaklu naszego życia. Na ludziach, których określa się mianem "blogosławieństwa w przebraniu" (LifeArchitect) To Ci co się tą przysłowiową drzazgą wbijają w wątrobę, czy serce. Zaistnieli, pojawili się na chwilę, krwi utoczyli, dziurki nie zrobili, albo zmasakrowali nas tak słownie, że ledwie się pozbieraliśmy do kupy, a niektóre rany jeszcze krwawią. I odeszli. Po latach nieraz dopiero zrozumiemy, że byli naszym błogosławieństwem, pojawili się, by czegoś nas nauczyć, zahartować, przestrzec... Ale ja o jeszcze innym rodzaju "błogosławieństw" w naszym życiu chciałabym wspomnieć. O tych, co nie są wiele warci i nawet nie znamy czasami ich imion. Każdy z nas spotkał ich na swojej drodze. O ludziach, którzy zachwiali naszym światem, poczuciem wartości, mimo, że nie widzieliśmy ich nigdy w życiu i prawdopodobnie nigdy nie spotkamy. Przed tymi najtrudniej się bronić. Mówię o narastających w cyberprzestrzeni: agresji, "hejcie", plotce wirtualnej, masakrującej krytyce, trollowaniu... Wszystko to zjawiska ostatnich lat i nie znam osoby, która istnieje w sieci i nie spotkała się do tej pory z tym niszczącym zjawiskiem. Ustalmy coś na początek. Nie jesteśmy nietykalni. Ktokolwiek w jakiś sposób postanowił zaistnieć w internecie (choćby jednorazowo, lub sporadycznie) staje się osobą publiczną. I musi się liczyć z konsekwencjami tego statusu. Wszyscy jesteśmy osobami publicznymi, tylko róznimy się skalą popularności :) A co za tym idzie, róznimy się stopniem zagrożenia hejtem. Zła wiadomość jest taka, że, "nienawiść w sieci jest równie łatwa, co popularna" i najczęściej, równie bezkarna... Natomiast dobra wiadomość brzmi: Tylko spokój może nas uratować. Jak to? Ano - tak to. Czytajcie dalej. Któregoś razu wchodzę na facebook i co widzę? Ataki na jedną z osób parających się w pewnym sensie, nazwijmy to, rekodziełem. No bo ktoś tam, coś tam zamówił i mu się nie spodobało. Czy miał prawo skrytykować? Oczywiście!
Skrytykować TAK, ale nie zgnoić. Zadziwające w przytoczonym przypadku była reakcja innych użytkowników forum. A może własnie nie zadziwająca, a typowa. Po pierwszym "hejcie" posypały się inne, co jeden to lepszy, co jeden to bardziej wyszydzający. Kolczaste koło jakiejś irracjonalnej nienawiści nabierało rozpędu, aż wkrótce ciężko było je zatrzymać. Obelgi obrastały plotką, złą sławą, krzywdzącymi opiniami. Byłam przerażona wątpliwą kreatywnością uczestników dyskusji. Pomyślałam, że jakieś jednostkowe ataki trolli na początku mego blogowania, to niewinna bułka z masłem wobec wirtualnej nagonki, której stałam się przypadkowym świadkiem. Nieliczni śmiałkowie, ktorzy starali się stanąć w obronie pokrzywdzonej, padali taką samą ofiarą wyzwisk i wyrafinowanych epitetów. Zaangażowanych w dyskusję internautów ogarnęła jakaś schisofreniczna gorączka pogardy. Taplali się w niej, upajali się nią, posycali atmosferę, przechodzili samych siebie. Zastanawiałam się, czy przpadkiem nie śnię... A cyberprzestrzeń cierpliwa jest... Wszytko zniesie, wysłucha... Tylko ludziom czasami nerwy nie wytrzymują. Wrażliwość jest zbyt wielka, a siła wytrwania zbyt mała. Ile to już żyć (tak, żyć) padło ofiarą takich wirtualnych nagonek... Łatwo z hejterem, opluwaczem, plotkarzem zawistnikiem walczyć nie jest. Bo hejter, to niestety stan umysłu. A sieć ma to do siebie, że każdy może mówić co chce i gdzie chce. I jak powiada jedno z przysłów: "Zanim prawda włoży buty, to plotka już obleci cały świat". Więc co robić? Jak żyć??? Odpowiedź jest tyleż prosta, co trudna. Ale przecież najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze. Ignorować. Przeczekać. Z moich obserwacji wynika, że to najlepsze lekarstwo na toczącą się zarazę. Internet jest bombardowany taką ilością informacji, że jutro, pojutrze - za tydzień, nikt (oprócz Ciebie) nie będzie pamiętał o przykrym incydencie. Nic więcej nie można poradzić. Twoja reakcja obronna, próby wytłumaczenia, są jak woda na młyn złym językom, które w grupie rosną w jakąś zatrważającą siłę... Ta potrzeba publicznego linczu jest przerażająca... Oczywiście, jeśli internetowa obmowa czy kpina toczą się na Twoim podwórku (blog, strona internetowa, profil FB), możesz je ukrócić bezceremonialnie wykasowując obraźliwe treści. Ja tak robię, jeśli ktoś próbuje obrażać moich internetowych gości. Gdy "tyka" mnie, nie jest to dla mnie takie straszne. Znam swoją wartość, a w wielu ogólnych tematach, Bogu dzięki nie muszę miec racji i co za tym idzie, nie mam zamiaru nikogo przekonywać. Ale od moich gości wara! Łapy precz! I języki. I jeszcze jedna dobra wiadomość. Musicie zrozumieć, że komentarze świadczą nie o Was, lecz o komentujących. I mądrzy ludzie na podstawie takich postaw, sami wyciągną wnioski. A na głupich - nie powinno Wam zależeć. To co oni sądzą na Wasz temat, nie powinno należeć do Waszego biznesu. Róbcie dalej swoje, najlepiej jak potraficie!
36 Comments
5/30/2016 08:02:57
Ah ci hejterzy ! Mocni w sieci a w realu za przeproszeniem pipy :D taka prawda i takich hejtow w sieci jest co raz więcej a co najgorsze starsze pokolenie tez zaczyna się w to bawić . Pani Agnieszko tez bylam świadkiem tej przykrej nagonki w grupie o ten tort . Przykro bylo czytać te komentarze gdzie z tam tej pani od razu alkoholiczkę chcieli zrobić . Na takich podłych ludzi lekarstwem jest ignorancja.... W moim zyciu niestety tez zawitała taka osoba która wiele namieszała kilka razy wybaczyłam dla niej ale ileż można ? Raz dwa ale nie cale życie i ona dzieckiem nie jest powinna wiedzieć ze tak robić jak ona robi nie powinna ... No cóż ale jak dzisiaj Pani Agnieszko pani napisała nie którzy ludzie w naszym życiu pojawiają sie po to by właśnie nas czegos nauczyć . Tylko szkoda ze tacy ludzie nie patrzą ze komuś niszczą z kimś relacje itp ... Tego nie da się wyleczyć w ludziach ..... Szkoda ....no ale nic na to nie poradzimy ... Pozdrawiam i czekam na kolejny wpis :)
Reply
5/30/2016 10:53:23
Tak... Dokładnie, mam na myśli tę żenująca akcję z tym tortem. Miałam wrażenie, ze wszyscy oszaleli, czy co! obie byłyśmy tego świadkiem, musiałam o tym napisać, bo siedzialo mi to w glowie i na sercu :) Masz rację, nieraz ludzie niszczą relacje, a tego to już nie mozna tak łatwo wybaczyć, anie nie nalezy tolerować. ONI tez musza się nauczyć, że pewnych rzeczy się nie robi drugiemu czlowiekowi i że sa granice bezmyślności, zlośliwości i głupoty.
Reply
Joanna Rodowicz
5/30/2016 14:17:38
Masz rację jedynie zignorowanie ataku daje efekty. Sprawdziłam w praktyce. Jeszcze nie umiem wyciągać tak dobrze wniosków z tego opluwania, ale z czasem .....
Reply
5/30/2016 14:25:55
Uczymy się Joasiu, a co nas nie zabije to nas wzmocni... Caly czas pamiętam o mailu od Ciebie i odpowiedź nosze ciągle w sercu. Niebawem przeleje ją na papier... Bądź cierpliwa.Bardzo mocno ściskam.
Reply
gordyjka
5/30/2016 22:48:32
Ja "gwiazdy internetu" od początku trzymam krótko...Chcesz konstruktywnej dyskusji - proszę bardzo, ale jeśli ktoś się chce wyżyć, to niech lepiej kupi trampki i pobiega...Jeśli atak idzie na moich Czytaczy, bywam brutalną i bardzo niegrzeczną dziewczynką...;o)
Reply
5/30/2016 23:30:06
"gwiazdy internetu" :) dobre określenie! masz rację, trollom i "obrażaczom" nie można pobłażać! żadnej litości, nie negoxjujemy :)
Reply
5/30/2016 23:31:49
To ostatnie zdanie - kluczowe! Gdy się to zrozumie, zmienia się cała optyka patrzenia na problem i już nie bola te nieprawdziwe często, zlośliwe slowa.
Reply
Przerabiałem już sprawę obrzydliwych komentarzy. Sa na to dwa sposoby, kóre stosuję:
Reply
6/1/2016 19:20:16
Tak, masz zupełna rację, dlatego jak powiedziałam, jakieś szczególne, siejące ferment komentarze, a zwlaszcza te atakujące osoby trzecie, usuwam bez potrzeby tłumaczenia się. Inna sprawa, że już dawno (mam nadzieję, że w dobrą godzinę wypowiadam te słowa!) najazdu frustratów nie miałam :) i wcale za nimi nie tęsknię :)
Reply
5/31/2016 07:24:00
Jakiś czas temu przeczytałam o sobie na pewnym blogu. Zrobiłam radykalny błąd, bo próbowałam wyjaśniać. To dało lawinę kolejnych wpisów. Po przepłakanym tygodniu, dałam spokój. W końcu udało mi się wytrzeć "kurz za kanapy" Straciłam koleżankę ale zyskałam nowe doświadczenie. Czy sytuacja była warta moich łez? Teraz wiem, że nie.
Reply
6/1/2016 19:23:43
Ja tez nie zostawiam przykrych komentarzy, nie krytykuje treści danych blogów, jak mi coś nie odpowiada, to nie czytam. W internecie jest cała msa róznych tematów, każdy znajdzie cos dla siebie. Nie rozumiem, dlaczego ludzie lubią katować się czytaniem nie pasujących im treści. To jakas nasza narodowa przypadlość :) Oczywiście, włączam się w dyskusje merytorycznie, bo przeciez każdy ma prawo do swoich poglądów i nie musimy się zgadzać. ale możey się pięknie i z kulturą różnić :)
Reply
5/31/2016 07:54:09
Ignorowanie to chyba najlepszy sposób. Wchodząc w dyskusję dolewamy paliwa do całej takiej dyskusji. A tak swoją drogą to zastanawiam się zawsze co takimi ludźmi kieruje kiedy piszą wszystkie te złośliwości i opluwają innych...
Reply
6/1/2016 19:25:02
trzymam się podobnej zasady. I nie rozumiem za Chiny takich pieniaczy. Szkoda by mi było 1 sekundy życua na psucie sobie i innym wątroby:) Buziaki
Reply
Sollet
5/31/2016 17:26:00
Agnieszko, to o czym piszesz to najczęściej niegroźne zabawy anonimowych sfrustrowanych ludzików, którym nie powiodło się w źyciu z takiego bądź innego powodu. To można po prostu zignorować, zablokować i po sprawie. Jednak hejt w Polsce to zjawisko dużo szersze, wchodzi coraz głębiej w sferę publiczną. Z hejtem spotkałam się w komentarzach pod kłamliwymi zresztą artykułami, obrzucenie błotem na ulicy -proszę bardzo!, w szkole i ...w kościele.
Reply
6/1/2016 19:30:38
Straszne rzeczy, a dużą winą obarczam niestety polskie media, ktorym zawsze było daleko do dobrych europejskich standartów i wykazuja się zawsze daleko posunięta stronniczością, szczujac jednych na drugich.
Reply
Antoni Relski
6/1/2016 15:21:40
Elektroniczne media zabiły elegancję chociaż zwykłego chamstwa nigdy nie brakowało
Reply
6/1/2016 19:32:22
Jak zwykle, Antoni, trafnie, spójnie i na temat :) Uwielbiam Twoje puenty! Pozdrawiam
Reply
6/1/2016 18:28:15
Witaj Agusiu. Cieszy mnie twój promienny widok oraz bystrość umysłu. Znowu wspaniale dobrałaś temat. Ciekawie go rozpisałaś. Zawsze po przeczytaniu twojego postu mam wrażenie, że doszłam do nowych, słusznych wniosków w poruszonych przez ciebie wątkach. Nie pozwólmy hejtowskim tekstom odebrać nam radości korzystania z Nowych Mediów. Serdecznie cię pozdrawiam :***
Reply
6/1/2016 19:33:24
O Boże, jak się ciesze z Twoich odwiedzin! Mam nadzieję, ze u Ciebie wszystko dobrze, ściskam cieplutko :)
Reply
Masz rację, hejt, to stan umysłu, to zaraza, której trudno samemu/samej nie ulec... Odpowiadamy hejtem na hejt i to nakręca tylko kolejną falę obrzydlistwa... Z drugiej strony, czy pomijanie/nie zauważanie zła jest dobre? Czy nie przyczynia się do "oswajania" nienawiści, pogardy, bezkarnego wylewania własnych frustracji? Hmmm...
Reply
6/1/2016 22:03:46
Masz rację... Problem jest na pewno złożony... O ile dotyczy to "błahych"spraw, typu: komus nie podoba się to co piszę, fryzura, nogi, czy inne tego typu sprawy, odpuszczam, bo na tym poziomie nie chce mi się nawet tracić czasu na bezsensowne "użeranie się" z jakimś cierpiącym na nadmiar czasu frustratem. Gdy zaczyna obrażać moich gości - usuwam lub blokuję delikwenta, a sa przypadki - naprawdę karygodne, koło ktorych nie można przejśc obojętnie i należy zrobić wszystko by zdemaskować taką osobe i surowo ukarać. Tylko... jak zawsze, trudno ustalić granicę, do której czlowiek może (i powinien) znosić i bagatelizować "hejta". Dla kazdego z nas granice naszych mozliwości sa inne... Pozdrawiam i dziękuję za wizytę. :)
Reply
6/1/2016 22:48:52
Ojej, aż pobieglam w dół to zdjęcie zobaczyć :) to wiatr figlarz taki piruet zrobił :) mnie bardzo rozsmieszył efekt :) Pozdrawiam, Elu :)
Reply
6/1/2016 22:51:16
oj tak tylko spokój nas uratuje i słuchanie, nie których ludzi jednym uchem i nie branie sobie do serca ich wywodzeń ;D
Reply
Nie wiem jak jest na świecie, ale u nas bywa okropnie. Tu już nawet nie chodzi o same blogi - hejt jest prawie wszędzie. Niemal pod każdą wiadomościach ludzie bluzgają na autora tekstu (że nieuk - dajmy na to), na bohatera tekstu (że komuch albo inna zaraza), wreszcie zaczynają bluzgać się nawzajem! Już najbardziej zszokowałam się ostatnio, kiedy w mediach ukazywały się wiadomości o śmierci M. Czubaszek. Niektórzy nawet zmarłej nie umieli odpuścić i rzucali na Nią takie przekleństwa i wyzwiska, że włos mi się zjeżył. Nasi przenajświętsi, świętsi od papieża ;-)
Reply
Ostatnio na zaprzyjaźnionym blogu pojawił się troll, ale jego sprawa była dodatkowo bolesna, bo znamy się w realu i hejt nie był anonimowy. Hejt może nie tyle nie uzasadniony, co wyrażona w obelżywy sposób krytyka podyktowana nawiedzeniem ideologicznym. To jest dopiero orzech do zgryzienia. Nie rozumiem takich ludzi, bo jak mnie jakieś treści gryzą, to ich nie czytam i nie mącę spokoju czyjegoś i moich nerw. Bo po co?
Reply
6/21/2016 18:55:56
dokładnie Marchewko, jak mi coś nie leży, to nie czytam, jest tyle miejsc w cyberprzestrzeni, każdy może znaleźć sobie coś ciekawego, po co katować się na siłę... ale widać niektórzy kochają się"katować"... buziaki!
Reply
Antoni Relski
6/21/2016 12:22:07
Ja też niestety nie mam grubej skóry
Reply
6/22/2016 18:47:17
Myślę, że te obrzydliwe komentarze to pożywka dla hejterów.
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|