Wracam po dwutygodniowej nieobecności do swego belgijskiego domu. Po raz pierwszy od wielu lat pokonuję tę trasę autobusem. To specyficzna linia autobusowa, jedyna taka w Polsce, a może i na świecie. W cenie biletu mamy kawę i herbatę do woli, ciasteczka i wafelki róznego sortu. Uśmiech, gościnność i serdeczność obsługujących – w pakiecie. Na pokładzie – pełna obsada. Już dawno nie było aż tylu chętnych. Ja sama z upodobaniem latałam ostatnio samolotami. Teraz przypomniałam sobie dawne czasy. Czasy gdy z naszego miasteczka co tydzień wyjeżdżały dziesiątki autokarów w kierunku zachodniej granicy. Tym wyjazdom towarzyszył swoisty folklor. Czego się tam wówczas nie woziło! I kontrole na granicy były częstsze ( bo wówczas istniały jeszcze granice w ich dosłownym kształcie). Kontrolom tym towarzyszyła adrenalina. A bo to różne kwiatki się trafiały. Bywało i śmiesznie i strasznie. Najróżniesze rzeczy woziło się autobusami. I wozi nadal. Gdy zapragnę poczuć smak domowych kopytek, czy pierożków, dzwonię do mamy i w ciągu doby... je mam. Taki to już ze mnie szczęśliwy brukselski słoik.
Pamiętam, gdy podczas jednej z takich kontroli, sama za Chiny nie chciałam się przyznać do wiaderka z kiszoną kapustą, o którego dostarczenie dla swojej wnusi prosiła mnie jedna babcia. Wypchnęłam przed szereg osłupiałego męża. który na pytanie niemieckiego celnika: "Was is das?" odpowiedział z prostotą, ku uciesze innych pasażerów: "Kapusta i kwas!" Śmiechom nie było końca, a zdezorientowany celnik po powąchaniu zawartości z odrazą zamknął wieko wiaderka i odskoczył jak oparzony. Zrezygnowany machnął ręką, jakby chciał powiedzieć:"A kto tam zrozumie tych Polaków!" Mąż długo nie mógł mi wybaczyć tego pośmiewiska. I przez resztę drogi nazywał mnie zdradziecką, podstępną żmiją. Ale bigosik i pierożki z tej kapusty były przednie! Tak... Dawne dzieje.. Miło powspominać. Przez lata, siemiatycko-brukselska flota autobusowa uległa skurczeniu. Czasy się zmieniły, autobusy wyparły inne, alternatywne środki lokomocji. Na rynku pozostali najbardziej odporni, solidni i cierpliwi przewoźnicy. A także ci co mieli w życiu trochę szczęścia. Wśród owych przewoźników - mój były sąsiad. Swego czasu mieszkaliśmy w jednym bloku. Tym bardziej przyjemnie mi jest patrzeć, że mu się powiodło. Cieszę się jego sukcesem. To przecież jeden z naszych. Zawsze polecam wszystkim znajomym jego usługi, a czasami, jak ostatnio - sama z nich korzystam. Z pewnym zaciekawieniem i ekscytacją wybrałam się w tą podróż. Na szczęście drogi już są lepsze, autostrady skutecznie skracają rozłąkę... Moje 1500 km stąd, na Podlasiu do wiosny. Bo przecież, gdy w Polsce wiosna nieśmiało wychyla swoje ramiona z ziemi, jej starsza brukselska siostra jest już w pełni wybujałą, rozkwitniętą pannicą. Chociaż w tym roku może nie do końca się to sprawdza. Jakaś chłodna ta tegoroczna wiosna, oziębła z niej pani... Z zamyślenia wyrywa mnie głos kierowcy: - W przeciwieństwie do linii lotniczych, my dowozimy klienta na miejsce pod same drzwi, podróżujcie z nami! – żartuje. Zabieram się za swoje podróżne biuro. Mam co robić! Wreszcie po raz pierwszy od jakiegoś czasu - nie jestem kierowcą. Korzystam z tej okazji pełnymi garściami, dosłownie: na dwa telefony. Mailuję, sms-uję, czytam... Zagadałam wszystkie swoje koleżanki na amen. Zanim dojechałam jeszcze do Świecka. Zanim padła mi pierwsza bateria, którą reanimowałam za pomocą power bank, zanim zaczęła dogorywać druga... Podróż mija szybko. Zastanawiam się jak zmieniła się moja Bruksela, dwa tygodnie po zamachach. Czy tak jak w innych miasta dotkniętych terroryzmem – już nic nie będzie takie samo jak wcześniej? Jak akty przemocy wpłynęły na to miasto, dotąd tak dumne ze swojej wielokulturowości? Czekam z niecierpliwością na to spotkanie, jak czeka się na spotkanie po latach swojej pierwszej miłości. Opuściłam Brukselę kilka dni po krwawych wydarzeniach 22 marca. Przed wyjazdem zdążyłam jeszcze być nazajutrz w miejscu jednego z ataków. Wtedy miasto było tylko co dotknięte tragedią. Oszołomione, wybite z rytmu, pełne bólu i niedowierzania. Plac Schuman, ten plac – tętniący o tej porze urzędniczym życiem – świecił pustkami. Przedstawiał księżycowy krajobraz. Tylko na rogach ulic poutykane stacje telewizyjne nadawały informacje do swoich krajów, jak najęte, jedna przez drugą. Takich przypadkowych, „cywilnych” przechodniów jak ja łatwo było zliczyć na palcach obu rąk... Wczoraj ponownie pojechałam w okolice metra Maalbeek zobaczyć jak toczy się życie... cdn.
21 Comments
To o czym piszesz Agnieszko także przezywałam.Często odwiedzam córki i pierwsze moje podróże były autobusem i busem. Ataki terrorystyczne przeżyłam z dala od Brukseli a jednak jak nigdy bałam się o swoich najbliższych. Tak lekko i prosto opisujesz swoje myśli i chętnie je czytam, ponieważ piszesz i o moich historiach;-)
Reply
4/15/2016 10:47:35
Tak Małgosiu, im się jest od bliskich dalej, tym większy strach gdy coś niebezpiecznego się tam dzieje, też tego doświadczyłam...
Reply
Pani Agnieszko ! Ja juz nie pamiętam kiedy to ostatni raz jechałam z Naszym wspaniałym przewoźnikiem :) jak córeczka sie urodziła to za każdym razem lot samolotem - bo szybciej ale kurczę przeciez Stan Mar dowozi dosłownie pod sam dom ;) Zmiany w Brukseli po atakach ? Szczerze sa , jest zdecydowanie mniej ludzi na miescie na słynnym centrum handlowym zdecydowanie mniej ludzi chodzi widac to ... Ale szczerze ja sama jak.ostatnio bylam na citach rozgladalam sie w kolo ze strachu , po części zrezygnowałam z komunikacji miejskiej gdzie mogę to piechotą dojdę :) ruch to zdrowie tak sobie to tłumacze ;) a wiosna w Brukseli zaskoczyła troche Nas jest cieplutko no może dzisiaj nie co chlodniej ;) ale zapowiada sie cieplo :) ps. Zamachy byly 22 marca nie kwietnia ;) taki maly błąd :) Pozdrawiam Serdecznie i czekam na kolejny wpis :)
Reply
Pani Agnieszko ! Ja juz nie pamiętam kiedy to ostatni raz jechałam z Naszym wspaniałym przewoźnikiem :) jak córeczka sie urodziła to za każdym razem lot samolotem - bo szybciej ale kurczę przeciez Stan Mar dowozi dosłownie pod sam dom ;) Zmiany w Brukseli po atakach ? Szczerze sa , jest zdecydowanie mniej ludzi na miescie na słynnym centrum handlowym zdecydowanie mniej ludzi chodzi widac to ... Ale szczerze ja sama jak.ostatnio bylam na citach rozglądałam sie w kolo ze strachu , po części zrezygnowałam z komunikacji miejskiej gdzie mogę to piechotą dojdę :) ruch to zdrowie tak sobie to tłumacze ;) a wiosna w Brukseli zaskoczyła troche Nas jest cieplutko no może dzisiaj nie co chlodniej ;) ale zapowiada sie cieplo :) ps. Zamachy byly 22 marca nie kwietnia ;) taki maly błąd :) Pozdrawiam Serdecznie i czekam na kolejny wpis :)
Reply
4/15/2016 10:46:25
też to zauważam, te zmiany... też unikam metra i odradzam bliskim... dziękuję za wychwycenie błędu, juz poprawiłam :) pozdrawiam cieplutko.
Reply
4/15/2016 19:02:50
Wszyscy jesteśmy nim trochę podszyci, strachem...
Reply
anna
4/15/2016 19:46:01
Kochanie.. tak bardzo sie skupiłam na podglądaniu Cię na fb, że rzadziej zaglądam na bloga... widzisz, a mimo atak ja jeszcze bardziej potrzebuję do Belgii, Bruksela, Gandawa , Antwerpia, przyzywają mnie i nie wiem, czy będę w stanie się im oprzeć w te wakacje!
Reply
4/15/2016 19:53:16
Cudownie, przywracasz mi wiare w życie! Czekam! :)
Reply
No tak, ta komunikacja trochę wyparta przez inne teraz cieszy się uznaniem. Też pamiętam czasy gdy były granice.
Reply
4/19/2016 13:46:28
No, żeby mi tak wypadało jak nie wypada, to powiedziałabym, że jestes slodziak! Zawsze mi poprawisz humor swoim komentarzem :) Zwłaszcza dziś, po stracie Tuni jest to mi bardzo potrzebne... Pozdrawiam!
Reply
Renata Lis
4/18/2016 20:44:53
Autokary znów wracają do łask.Ja bardzo mało podróżuję to nie odczuwam zmian,ale wiele osób boi się korzystać z innych środków transportu.:Pozdrawiam serdecznie:))
Reply
Joanna R
4/18/2016 23:50:11
Luksus i wygoda nowoczesnego autobusu spowodowała, że można w nim pracować nie tracąc czasu, można wypoczywać i można zdobywać nowe doświadczenia jak to kiedyś bywało....Najważniejsze jest też że można skupić się na swoich przemyśleniach. Uściski!
Reply
4/19/2016 13:48:45
Masz rację, o ile znów się coś nie wydarzy tutaj, albo w innej części świata... oby się nie wydarzyło, pozdrawiam cieplutko
Reply
4/19/2016 13:50:01
he, he :) musimy mieć zapasowe baterie albo power banki. Przekonałam się jakie to użyteczne urządzenie :)
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|