Nasze życie krąży wokół słów. Zadziwiające narzędzie. Może stać się lekarstwem, może kroczyć przed zbrodnią. I nawet już nie wracałabym po raz kolejny do tematu, gdyby nie Wasze pytania. Zrozumiałam, że nie ma treści ostatecznie "przegadanych" i zamkniętych. Może mi się tylko tak wydawać, ale za każdym razem, gdy pojawia się ktoś na mojej drodze, dla kogo odkrywcze są tematy, przeze mnie dawno uznane za już niebyłe - to zaczynam temat od początku i jeszcze raz i jeszcze...
Bo widać tak trzeba i po to tu jestem. Mogę się trochę powtarzać, ale nie jestem komputerem, słowa płyną prosto z serca, przekaz może być więc niedoskonały, ale za to z całą pewnością autentyczny. Najwyżej sobie utrwalisz drogi Czytelniku. Skoro słowa, to będzie dziś o ludziach piszących, i o tym, dlaczego jest im (nam) tak ciężko w życiu. Troszeczkę rozjaśniło mi się w głowie po znakomitym wykładzie profesora Jarosława Liberka w Poznaniu. Dlaczego tak dużo ludzi odnajduje w sobie pragnienie pisania? Otóż, o ile nie każdy jednak może śpiewać (trochę lepiej, lub trochę gorzej), jeszcze trudniej z malowaniem, rzeźbieniem i innymi manualnymi formami ekspresji, o tyle pisać - naprawdę każdy może i często nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest POETĄ. Mowa, a później pierwsze jej wyrazy w postaci dziecięcych bazgrołów, zanim dojdzie do świadomego pisania - są tak naturalne, tak automatyczne, że rzadko zdajemy sobie z tego sprawę. W ostatnich latach, nagle jakby wszyscy sobie to uświadomili i chwycili za pióra. Jest prawdziwa inwazja pisarzy i poetów, nawet jeśli tylko samozwańczych. Wpisałam się w ten nurt i daję upust memu słowotokowi. Nie można nikomu zabronić pisać, tak jak nie można zakazać krytyki piszących. O ile o tym pierwszym wszyscy pamiętają, o tyle uświadomienie sobie tego drugiego - bywa, że boli. Zwłaszcza, gdy spadnie na nas grad niewybrednej krytyki, lub co gorsza - hejtu. To sprawia, że często Ci, którzy mieliby naprawdę wiele do powiedzenia w dziedzinie literatury, chowają głowę, kuląc się w swoje oklapnięte skrzydła. Często, niestety jest to w wyniku przeprowadzonych rozmów z osobami, które mają już odnotowane na koncie, nie tyle może sukcesy, co pozytywne literackie przedsięwzięcia. Piszą, dzwonią do mnie ludzie i mówią, że pewnie są słabi, do niczego się nie nadają, bo wysyłali tu i tam, że pewnie za wysokie progi i nie warto próbować, bo tylko śmiech na sali... A rozmawiali z X lub Y i tylko utwierdzili się, że są do bani. Powiem Ci coś. Ulegałam podobnym frustracjom, gdy stawiałam pierwsze kroki. Znasz to uczucie, gdy idziesz na egzamin i wydaje Ci się, że wśród czekających na korytarzu studentów jesteś najgłupszy? Mówią o rzeczach, o których zdaje Ci się, że kompletnie nie słyszałeś, co potęguje w Tobie jeszcze większą panikę, wymądrzają się, pokazują swoje zalety, po czym... to Ty wychodzisz z piątką w indeksie, a oni... A mało brakowało, w ogóle nie poszedłbyś na egzamin, bo na tle stroszących piórka kolegów, naprawdę byłeś szarą myszką. Podobnie jest, gdy jeszcze Twoje dzieło (nazywane przez Ciebie wypocinami) drzemie w szufladzie, lub na dnie komputera, a Ty słuchasz entuzjastycznych twórców rzekomych bestsellerów. Znam parę osób, które zrezygnowało z pisania, zanim jej jeszcze zaczęło - strach był zbyt wielki. Ale powiem Ci coś, co napompuje Twoje skrzydła na nowo odwagą, a co powiedział mi mój syn w chwili mego w siebie zwątpienia: Pamiętaj, że większość ludzi nie pozostawi po sobie nic, żadnego śladu, choć wielu z nich ma wspaniałe zadatki. Ty należysz do tej niewielkiej grupy, która się odważyła. Już jesteś wygrana. „Życie nas zjada. Niebawem staniemy się już tylko bajką. Zachowaj spokój. Za sto lat będzie Ci wszystko jedno.” Ralph Waldo Emerson Ale jeśli nawet nie będzie już śladu po Twoim ciele, ciągle będziesz żył: w napisanym wierszu, książce, namalowanym obrazie. Bo się wziąłeś na odwagę.
2 Comments
Sama znam parę osób, które malują, a obrazy wiszą tylko w ich domu. Inni piszą i to dobrze, ale wszystko w szufladzie lub na dysku. Niektórzy nawet próbowali, ale nie zdołali się przebić. Takie życie.
Reply
AGNIESZKA KORZENIEWSKA
11/18/2018 18:42:42
Dokładnie jest tak jak piszesz! Niezrealizowani w swoich pasjach ludzie - to już powszechność. Dlatego taka ważna jest determinacja i wytrwałość, oraz odporność na tych, co chcą Ci podciąć skrzydła. Najgorsi w tym wszystkim są niespełnieni marzyciele :) Pozdrawiam serdecznie!
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|