"Poznałam smak porażki i sukcesu; zrozumiałam, że te stany przenikają się wzajemnie i kroczą ze sobą pod rękę. I że do żadnego z nich nie trzeba się przywiązywać. Są zbyt ulotne. Że łaska ludzi na pstrym koniu jeździ i dziwią mnie ci, którzy taki stan rzeczy uznają za zdradę." To słowa z mego ostatniego posta. Na początku roku przyjrzyjmy się im trochę uważniej Bardzo nie lubię zakłamywania słów. Używania ich niezgodnie z ich znaczeniem. Nadinterpretacji i przeinaczania. Specjaliści od naszego dobrego samopoczucia i motywacji zalecają unikać negatywnych wyrazów wywołujących u nas złe emocje. Żeby oszukać nasz mózg. Takim słowem, które parzy w usta jest PORAŻKA. A ja nie chciałabym nikogo, ani niczego oszukiwać. Chciałabym raczej przywrócić temu słowu jego znaczenie. I wytłumaczyć swemu mózgowi, zanim zacznie wytwarzać czarne myśli, że nie taka porażka straszna jak ją malują. Jasne! Nie będę też udawać, ze to coś przeze mnie wyczekiwanego i upragnionego. Gorączka też nie jest moim ulubionym stanem, ale gdyby nieraz nie trawiła mego ciała, nie wszczynała alarmu - nie wiedziałabym o nadciągającym zagrożeniu w postaci stanu zapalnego w organizmie. Tak jest z porażką. Wiele trzeba ich przejść, by osiągnąć cel. Zauważyliście, że to dopiero, gdy wychodzimy ze strefy naszego komfortu - zdolni jesteśmy do wielkich rzeczy? Zwinięci w kłębek pod ciepłą kołderką wygody i dobrobytu nie dotykamy życia każdym nerwem naszego ciała. Jesteśmy jak z lekka otępiali. Najbardziej dramatyczne i romantyczne wiersze powstały pod wpływem nieszczęśliwych miłości i najbardziej kreatywni jesteśmy w obliczu życiowych braków. Nie, żebym Was namawiała do gloryfikowania porażek. Ja tylko usiłuję powiedzieć, że są nieodłączną częścią życia. I jeśli wyobrazić je sobie jako prostą, to byłaby to wielka monotonia. Dopiero, gdy ta prosta nabiera krzywizn, zaczyna się ciekawa droga. Na pewno trudniejsza, lecz więcej z niej zapamiętamy u kresu wędrówki. Zaręczam! Nieraz upokorzona niepowodzeniem na klęczkach złorzeczę losowi, a później z perspektywy czasu patrząc na nabyte blizny - dziękuję Bogu za doświadczenie. Które czyni mnie mądrzejszą i bardziej odporną na niedogodności życia. Jak to mówią: W życiu nie może być tylko dobrze. Bo jak jest zawsze dobrze - to jest niedobrze. Sinusoida porażek i sukcesów, dobrych i złych nastrojówBądź gotów na zakręty w swoim życiu: wspinaczki i zjeżdżanie na tyłku. Wzloty i upadki. Gorsze i lepsze dni. Napisała do mnie bliska osoba: Wczoraj miałam doła. A dzisiaj posłuchałam Ciebie na You Tube, a później koleżanka przysłała mi zdjęcia obrazów, które maluje i rogaliki, które upiekła i tak mnie obie naładowałyście pozytywnie, że aż się chce tą energią podzielić z innymi. Jutro pojadę to zrobić. Uśmiecham się. Sama doświadczam zmiennych nastrojów. W poniedziałek MUSZĘ, a jeśli nie muszę, to przynajmniej powinnam być w Bxl. Ale nie będę. Popsuł nam się (chciałam tu użyć bardziej niecenzuralnego słowa, które wierniej odzwierciedlałoby moje obecne samopoczucie) samochód. Na wieść o cenie części, którą mamy wymienić aż przysiadłam z wrażenia. Od biedy można byłoby za to kupić całkiem niezły używany samochód. Frustracja. Po chwili udaje się znaleźć na internecie używaną część za 1/10 ceny. Ulga. I za chwilę wielka wdzięczność, bo przecież samochód mógłby się popsuć w trasie, gdzieś w Niemczech... Taaak..... Więcej o porażce i sukcesie w filmiku poniżej. Zapraszam. I jeszcze coś od czego powinnam zacząć. Zapraszam Was do śledzenia moich filmików i ich subskrypcji.
4 Comments
Super pomysł Aguś, wielu ludzi woli posłuchać.
Reply
Agnieszka Korzeniewska
1/14/2018 20:39:57
Basiu, ściskam Cię bardzo serdecznie
Reply
Agnieszka Korzeniewska
1/14/2018 20:41:00
Dzięki, Twoja odpowiedź to dla mnie bardzo ważna informacja zwrotna, dzięki za wsparcie!
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|