1, Wszystko zaczęło się na wschód od Buga.Wszystko zaczęło się na wschód od Buga. I tam ciągle się zaczyna i kończy. Tam powracam i ładuję akumulatory. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby nie być tego miejsca. Wpisane w moje życie, życie moich bliskich, ciągu pokoleń. Trudno określić je jednym słowem. Podlasie - jest zbyt pojemne, Anusin - zbyt precyzyjne. Najchętniej określam je mianem: Moje Bullerbyn. To trzy miejscowości oddalone od siebie 5 minut jazdy samochodem: Anusin - Słowiczyn - Siemiatycze. Mogłabym wiele opowiadać o tych wspaniałych miejscach, które mnie ukształtowały - mój "dalszy ciąg", Ale powiem tylko, że tam rodziły się moje marzenia i tam czułam się najbezpieczniej na świecie. To skrawek ziemi jakby wyjętej z kontekstu świata. Życie toczy się u nas trochę inaczej, jakby w zwolnionym tempie - jaskrawo to dostrzegam, gdy schodzę na chwilę z kręcącej się karuzeli galopującej cywilizacji. Tam nawet powietrze inaczej smakuje. Ludzie gościnni i serdeczni. Spotkasz tu czarne bociany i skosztujesz najbardziej ekologicznego bimbru, tak dla zdrowotności. To miejsca, które jak dobry człowiek przytulają moje smutki, radości i rozterki. Ono - to ja. 2. BrukselaWybaczcie mi dość ogólny i osobisty charakter tego posta. Ale fakty dotyczące miasta znajdziecie wszędzie, w sieci, ksiązkach, przewodnikach, a także na moim blogu. Ja piszę dziś wyłącznie sercem, o miejscach na Ziemi, które kocham i to moje serce ma dziś głos. Z Brukselą nie zaprzyjaźniłyśmy się od razu. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Ale to Ona, a nie inne miasto skradła mi serce. To Jej poświęciłam swoją książkę:"Zabiorę Cię jesienią do Brukseli". Zapytasz dlaczego? Bruksela otworzyła mi oczy na różnorodność i bogactwo świata. Nauczyła kochać ludzi i pomogła pozbyć się wielu uprzedzeń. Pokazała, czym jest bezinteresowna radość i pomoc. W końcu: dała mi wolność - materialną i mentalną. Jest moim oknem na świat, brakiem ograniczeń. 3. Prowansja. Lazurowe Wybrzeże.To miejsce, które istniało w mojej podświadomości, zanim jeszcze nauczyłam się wodzić palcem po mapie. Zapach lawendy znałam, byc może ze snów, z pożółkłych kartek podrózniczych książek, bo przecież nie mogłam jej znać ze swego ogródka na Podlasiu, gdzie królowały malwy, piwonie i lwie paszcze. Lawenda jakoś tak się wpisała bezwiednie w moją osobowość, styl życia, charakter. Towarzyszy mi codziennie. Miłość do niej podyktowała mi nazwę mego bloga: "La violette". Jest jak idealna kobieta: piękna, niezłomna, przystosowująca się do trudów życia, nieabsorbująca, mająca rady na każdą dolegliwość, wprowadzająca aurę spokoju i wielbiąca życie. Tak... Jeśli gdziekolwiek mogłabym mieszkać na starość, to właśnie tam... Bogactwo przyrody, kultury, piękno, To wszystko co daje mi napęd do życia. Poczułam to od razu, gdy po raz pierwszy mój samolot schodził do lądowania, niemalże dotykając kołami srebrzystej tafli Morza Śródziemnego. Za mną skrzyły się spiczaste szczyty gór, a słońce dotykało błękitu wody. Raj na Ziemi. Pomyślałam - Witaj w domu! Jesteś u siebie! 4. WarszawaJak mogłoby zabraknąć miasta, które wywarło na moje życie wielki wpływ. Było mi domem w latach "durnych i chmurnych", gdy byłam nieopierzoną studenciną. Gdy popełniałam najwięcej gaf, kształtowałam swój charakter, nie wiedziałam, którą z dróg pójść. Mogę powiedzieć, że Warszawa, jak dobra matka przygarnęła mnie wtedy i nie dała zginąć. Wychowała w pewnym sensie. Wracam do niej jak do gniazda rodzinnego. Znam tu każdy kąt z tamtych lat. Zatrzymuję się, zawsze z tą samą radością, już teraz po dorosłemu smakuję ją i podziwiam. Choć budzi wiele kontrowersji, ja Ją po prostu kocham. To MOJA Warszawa. Tworzą Ją LUDZIE, którzy są mi bardzo bliscy. Z wiekiem ta moja "rodzina" powiększa się zamiast maleć. Grono życzliwych mi i przyjaznych ludzi ciągle się poszerza, jak kręgi na wodzie. Warszawa pieknieje z dnia na dzień. Jestem z Niej dumna. I z moich przyjaciół i znajomych, którzy tam mieszkają. 5. Toskania.zdjęcie: www.meteoprogi.pl Nie wiem czy nie naruszam formuły posta, ale nie moge się oprzeć. Gdy myślę o miejscach, które kocham, nie mogę się powstrzymać by nie wspomnieć o krainie, w której nigdy nie byłam, a która zajmuje ważne miejsce w moim sercu. Mam nadzieję, że niedługo ją odwiedzę. Czy można w ogóle kochać coś lub kogoś, nigdy wcześniej "na żywo" nie widząc tego miejsca czy osoby? Nie wiem... Może kochamy tylko nasze wyobrażenia na dany temat.
Za co kocham Toskanię, której nigdy nie widziałam na oczy, a o której tyle czytałam? Za smaki, zapachy, styl życia. Za brak pośpiechu i blichtru. Toskanii nie imponuje pędzący świat. Może dlatego, że... Toskańczycy to w końcu dawni Rzymianie, oni już ten świat mieli kiedyś u swoich stóp. Nie robi na nich wrażenia. Kocham ich celebrowanie życia. Czuję, że Toskania to coś dla mnie. Do zobaczenia piękna kraino!
2 Comments
|
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|