Słowa. Jestem ich wierną orędowniczką. Dla mnie mają znaczenie. Od nich zaczął się mój świat. Ten mój świat, co słowem dobrym się toczy - ostatnio zdziwaczał jakoś. Słowa, które go opisują pęcznieją, dwuznacznieją i jeszcze gorzej. Każdy używa sobie ich interpretacji do woli, jak chce, poniżej pasa, wprost i na wyrost. I już nie wiem, co – co znaczy. I dlaczego odbiera się słowom sens? Zadaje się im gwałt i nie idzie za to do więzienia! Język przestał służyć do informacji, lecz używa się go do dezinformacji. I choć kocham ten dziwaczny świat całą głębią każdego oddechu, to nie mogę udawać, że mnie nie porusza ogólnie panujący relatywizm, który także, a może zwłaszcza dotyka SŁÓW. Żyję w świecie dziwacznych zachowań, tendencji i wypaczeń. Gdy narodowych socjalistów nazywa się prawicą (usłyszane w szkole syna: o Hitlerze), komuniści – to kapitaliści, partie prawicowe – uprawiają socjalizm, a socjaliści - to wręcz feudalni baronowie (chodzi mi o stan posiadania) Prawda – kłamstwem, sprawiedliwość – niesprawiedliwością, łza – uśmiechem, bo nie wypada... Księża co nie wierzą w Boga, niewierzący – co wierzą we wróżki... Tylko patrzeć jak koty zaczną szczekać, a psy polować na myszy. Bo, że chłop babą, a baba chłopem może być – to już na nikim wrażenia nie robi. A nawet jeśli – to lepiej udawać, że to naturalne prawo natury odkąd świat – światem, w wyniku Wielkiego Wybuchu lub Słowa, co się stało ciałem, powstał (odpowiednie, zależnie od swego światopoglądu zakreślić) Nikomu w dowód, w miskę ni tym bardziej do łóżka nie zaglądam, szanuję każdego, tak, mam znajomych o odmiennej orientacji seksualnej, lecz nie będę udawać, że mniejszość jest większością, a jakieś wydarzenie nie normą, lecz ewenementem. Oni też tego nie udają. Do napisania tego posta skłoniła mnie bezpośrednio pewna sytuacja w szkole, gdzie chodzę na niderlandzki. Na jednej z ostatnich lekcji dowiedziałam się, że szowinista, to osoba, która kocha swój kraj. Dosłownie. Być „chauvinistisch” to tyle, co:”zijn fier op hun land en hun koning(in)”
Mówiąc szczerze, nie tylko mi zabito ćwieka. Wszyscy uczniowie, z wyjątkiem Belgów (chyba właśnie na ich użytek powstała ta definicja) mieli wielki problem z odpowiedzią na pytanie: ”Czy jesteś szowinistą?” No, bo co odpowiedzieć, by było zgodnie z prawdą??? Kocham swój kraj, bo niby czemu mam nie kochać, tęsknię do niego, wracam. Jestem patriotką, choć to słowo też nabrało jakiegoś wstydliwego, staroświeckiego wydźwięku. A jednocześnie nie kocham mego kraju bezkrytycznie! Większość osób (z całego świata) mniej więcej w tym tonie, czerwieniąc się i stękając próbowała opisać swój stosunek do swojej ojczyzny, zachowując jednocześnie poprawność polityczną, by nie dać się wrzucić do szufladki: ’szowinista”, która to szufladka kojarzy się zdecydowanie źle. Poczułam gniew i wewnętrzny sprzeciw. W domu sięgnęłam do słownika i niderlandzkiej encyklopedii. Reasumując znalazłam dwa znaczenia słowa:”szowinista”: 1) Nationalistisch 2) Vaderlandslievend (czyli patriotyczny) W jednej z definicji było napisane, że to człowiek, który „zbyt” kocha swój kraj. Czy można coś lub kogoś kochać „zbyt”? Zbyt mocno, zbyt żarliwie? To już wtedy chyba nie jest miłość, tylko fanatyzm. Wiecie co? Zgłupiałam... Nie czuję się szowinistką nic, a nic. Jednocześnie nie zamierzam tłumaczyć się z mojej dumy bycia Polką i udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Że moja miłość nie neguje otwarcia na inne narody, że nie uważam się lepsza, ani gorsza, że zdaję sobie sprawę z naszych narodowych wad, że ... A jednak to robię. Tłumaczę się! I to mnie wkurza! Odczarujcie znaczenie słów. Niech czarne znaczy czarne, a białe – białe. Tęcza niech będzie pięknym zjawiskiem. Słońce – słońcem. A dzień – dniem. I nikt niech nie przywłaszcza sobie znaczenia słów, niech nie odwraca kota – ogonem. Bo ona – moja Kotta tego strasznie nie lubi.
6 Comments
Szowinista, ma wydźwięk negatywny. Nie znosi odmienności, naleciałości, a przecież bez innych trudno zrozumieć i odnaleźć właściwy kierunek rozwoju, brakuje porównań i tak naprawdę trudno określić, czy zmierzamy we właściwym kierunku.
Reply
Agnieszka
10/22/2018 11:51:59
Zgadzam się z Tobą i dokładnie tak myślę! I zyjac w międzynarodowym środowisku potrafię tak i moi znajomi dostrzegać i śmiać się z naszych narodowych przywar, dostrzegać zalety własne i sąsiadów. Pozdrawiam! :)
Reply
Agnieszka Korzeniewska
11/4/2018 14:09:48
Mówiąc szczerze, trochę mnie to wszystko przeraża. Nie chciałabym żyć w świecie, gdzie można wszystko usprawiedliwić i interpretować jak się chce. Ku temu chyba jednak zmierzamy... Pozdrawiam serdecznie
Reply
Żyjemy w świecie poplątanych znaczeń. Proces narasta od dawna, bo kryje się znim lobby wpływowych ludzi. Niestety, jeśli zapomnimy, co znaczy prawda, nikogo nie będzie można nazwac kłamcą. napisałam kiedyś taki właśnie aforyzm: gdzie nie ma prawdy, nikt nie błądzi.
Reply
Agnieszka Korzeniewska
11/4/2018 14:15:16
Ujęłaś w kilku zgrabnych zdaniach, to co zajęło mi cały wpis, dziękuję i pozdrawiam :)
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|