Bardzo długo nie pisałam. Tak zaczyna się niejedna opowieść o powrocie marnotrawnego syna... W tym wypadku – córki. Tak bardzo długo nie pisałam, że nawet nie wiem jak bardzo za Wami tęskniłam i jak bardzo jest mi wstyd. Ale byłam jak wysłany w świat wędrowczyk, który musiał obejść dookoła ziemię, zasmakować słońca, deszczu, granatowych chmur i trzęsień ziem, by nabrać rozumu i roztropności – powrócić do Was mądrzejszym i rozważniejszym. Ja Człowiek. Kobieta. Pisarz... Nie próżnowałam przez ten czas odwyku od Was, moich najmilszych ludzi, wiernych czytelników. Dużo w tym czasie pracowałam, oddzielałam ziarno od plew, uczyłam się nie przepraszać za cudze myśli w obcych głowach na swój temat, nauczyć się szanować swój własny czas i uczyć szacunku innych do siebie, zachowując ciągle zdrowy dystans do ludzi, zachowań, mnie samej i spraw. Pisałam, czytałam, uczyłam się, pisałam... Gdy poustawiałam ważność spraw – one muszą znać swoje miejsce w szeregu – zrobiło się nagle więcej mnie – dla rodziny, dla pisania, dla nocy i dnia. Poznałam w tym czasie niebycia z Wami mnóstwo fantastycznych, jak Wy ludzi, tych namacalnych w swojej realności i pikselowych, którym nigdy jeszcze ręki nie uścisnęłam poza wirtualnym „klik”. Zdystansowałam się do FB, choć powracam pasjami, bo przecież „kogo nie ma na FB, ten nie żyje”. Więc trochę jakbym żyła – poza życiem – w drugim (krwio) obiegu. Powoli tęsknię za filmikami, na które w owym czasie wyciszenia kompletnie przeszła mi ochota, a które wcześniej stanowiły dla mnie dużą dawkę dobrej zabawy i jak się zdaje dla oglądających też. W międzyczasie opuściła nas papuga. Po prostu, nabierała z każdym dniem sił, jadła bez umiaru, dławiła się bananami i dostawała czkawki, patrzyliśmy na to z niepokojem, czy aby nie zaje się na śmierć, a ona polerowała i prostowała skrzydła, czyściła zielony mundurek, jakby szykowała się na paradę i pewnego dnia, gdy wszystko zapewne było zapięte na ostatni guzik, gdy złapała wiatr w skrzydła (dosłownie), fruuuu..... odfrunęła. Tak jak siedziała. I zostaliśmy jak te głupki z pustą klatką, w której nigdy nasz ptak nie siedział i otwartymi dziobami. Nie było ckliwych pożegnań, łez i powrotów. Byliśmy jej trampoliną, najpierw ucieczką od śmierci, a później szpitalem polowym. Codziennie jakieś papagaje przelatują nad naszym domem, ale ją przecież bym poznała... Gdy kogoś oswoisz nawet na chwilę, staje się on jedyny i niepowtarzalny w kosmosie pełnym identycznych stworzeń. I tylko Tosiu nie mogąc pojąć życia swoim tosiowym, małym rozumkiem, każdego ranka stoi przed drzwiami do mego biura, chcąc powitać swego papagaja. I zapewne zastanawia się, dlaczego jego życie nosi znamiona odchodzenia, niepowetowanych strat przyjaciół? Najpierw Nuta i Tunia, rok po niej Kajtek, Leon, papagaj i w końcu Millan – jedyny pies z sąsiedztwa, którego Tosiu toleruje z wzajemnością. Na szczęście ten ostatni – z powrotnym biletem, bo wyjechał tylko na wakacje. Ale nie powiedziałam Wam najważniejszego. Napisałam nową książkę. Powieść. Jako czarodziejka codzienności – nie mogłam pisać o wyszukanych, dalekich krainach. Jest to książka o zwyczajnym życiu. W zwykłe codzienne kadry życia trzech rożnych kobiet – wsadziłam w mrowisko kij. I sama ze zdumieniem pomyślałam, że codzienne życie straszne i piękne jest tak bardzo, że nie potrafię inaczej o nim pisać. Jak tylko dotykać palcem wyjętej ze skorupki bezbronnej duszy. Małży – mojej wrażliwości postrzegania świata. Bez znieczulenia.
Ale sami ocenicie. Moja książka – efekt pracy zespołowej, moich myśli, moich uczuć i Ani (Wydawnictwo "Od deski do deski"), która te porozrzucane szkiełka pozbierała do kupy i z ogromną znajomością rzeczy i estetyki nanizała na sznurek. Tak powstał „Witraż” Premiera w Empik 17 sierpnia 2017, a oto co o nim napisano już. Nie mogę się doczekać, kiedy weźmiesz ją, moja powieść w dłonie. Niech prowadzi Cię na krańce wzruszeń. Zostawiam Cię z nią czytelniku, byś mógł dopisać jej kolejną część. Powierzam Ci moich bohaterów.
4 Comments
Agnieszka Korzeniewska
7/24/2017 23:10:49
Kochana Basiu, pod koniec sierpnia podaj mi swój adres...
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|