My Podlasiacy jesteśmy bogatsi od reszty świata. – mówię to z przymróżeniem oka, ale coś w tym jest. Podwójne świętowanie, to jedna z rzeczy, która nas wyróżnia. To nasz przywilej. Jutro moi prawosławnie znajomi, przyjaciele, sąsiedzi – obchodzą według kalendarza juliańskiego święta wielkanocne. Bywają lata, gdy nasze święta zbiegają się i wypadają w jeden dzień. Wtedy jesteśmy jedną, wielką, świętującą rodziną... To okazja by raz jeszcze pochylić się nad istotą Chrześcijaństwa. Od lat, w okolicach daty najważniejszego dla Chrześcijaństwa święta, zaczynam myśleć o okolicznościach tamtych wydarzeń. Intrygują mnie zwłaszcza dwie postacie. Dla mnie kluczowe w tej historii. Jedną z nich niewątpliwie jest Jezus. A drugą... Piłat. Historia osądza go jednoznacznie, a jego imię nie kojarzy się dobrze. A ja jak zwykle przewrotnie... Coś mi podpowiada, że ... wszyscy jestesmy trochę takimi Piłatami. Wcale nie jestem lepsza. Ile razy zdarzyło mi się umyć ręce... Pomówić... Doznać lęku. Stchórzyć. Zaniechać. Pójść za tłumem. Nie mieć odwagi się przeciwstawić. Upaść. Nadużyć zaufania, władzy, przyjaźni... Niesłusznie osądzić... pomylić się... Zdaję sobie sprawę ze swojej niedoskonałości. Może dlatego... Często o nich myślę. O Jezusie i Piłacie. Są dla mnie kwintesencją ludzkich postaw. Myślę, że musieli być w podobnym wieku... Nakładam czapkę niewidkę, wdziewam płaszcz wyobraźni. Stąpam po kamiennym dziedzińcu pretorium – lithostrotos. Ale gdzie to właściwie jest? Położenie pretorium, czyli prokuratorskiej siedziby, jest dla historyków do dzisiaj przedmiotem sporów. Jedni sądzą, że było to na terenie twierdzy Antonii, w północno-zachodniej części jerozolimskiej świątyni. Inni upierają się, że pretorium znajdowało się w zachodniej części miasta, w pałacu Heroda (późniejszej cytadeli) Tak naprawdę interesuje mnie coś innego. Pragnę wmieszać się w tłum, podejść jak najbliżej. Popatrzeć w twarz Chrystusa, zajrzeć w oczy prokuratora. Wyczytać z nich, co się tak naprawdę działo w ich sercach. Oczy tak wiele potrafią powiedzieć. Pragnę WIEDZIEĆ. Jak rodzą się decyzje. Bohaterowie i słabeusze. Nie oceniać. Próbować zrozumieć. Jedna z zasad dyplomacji, każe spróbować przejść na drugą stronę, wejść w sytuację naszego konwersarza, czy przeciwnika i zastanowić się, jakich argumentów sami użylibyśmy na jego miejscu... Jakie racje by nami powodowały. Przymykam oczy. Próbuję wkraść się w umysł, serce prokuratora. Oczyma wyobraźni patrzę na budzącą się rankiem Jerozolimę... Tak po ludzku... Był ciekawy tego oszusta. Krążyło o nim wiele plotek. Pogodnym rankiem, gdy słońce wstawało nad miastem szykował się na spotkanie. Miał doświadczenie ze złodziejami, buntownikami, fałszywymi prorokami. Podczas krótkiego jeszcze panowania, zdążył posłać do diabła niemałą rzeszę łotrów. Wątpliwy sukces w postaci awansu na prokuratora tej krainy uczyniły z niego bezduszną maszynę do eliminowania hołoty. Odnajdował mściwą przyjemność w bezczeszczeniu ich świętych miejsc i utrudnianiu życia. Szczerze ich nienawidził. Ale dziś był dziwnie podniecony. Ruch i szum odgłosów zebranego na dziedzińcu motłochu zwiastowały przybycie skazańca. Wiele o nim słyszał. Oto on! Ich spojrzenia, wcześniej niż wypowiedziane słowa skrzyżowały się ponad głowami strażników. Jak dwóch przechodniów, którzy nigdy więcej się nie spotkają, jak dwa pociągi, na równoległych szynach mijają się w biegu. Zachwyciła go harmonia ruchów, kaskada spadających na ramiona miękkich włosów, silna szczęka. Oczarowało go piękno ciała, którego nie mogły przyćmić sponiewierane szaty przybysza. Przypatrywali się sobie. A może tylko musnęli się wzrokiem. Krótka chwila. Cała wieczność. Oskarżyciel i skazaniec. Młodzi, silni, bez przyszłości. W kącikach ust Jezusa tańczył nieznaczny, lekki uśmiech. Albo się Piłatowi tak tylko wydawało. Oczy nie wyrażały gniewu. Ni strachu. Były czyste i jasne. Jak niebo. Jak sumienie. - Tak nie zachowuje się skazaniec - pomyślał z podziwem Piłat. Poczuł sympatię i szacunek do tego człowieka. Sam nie wiedział dlaczego, ale intuicja podpowiadała mu, że nie jest to zwykły rzezimieszek. Złowieszczy tłum napiera. Chcą krwi tego człowieka. - Nie czuję w nim strachu, tego lepkiego zapachu ludzkiego przerażenia, którym emanują z siebie skazańcy – myśli Piłat. Często, gdy przymknie oczy czuje ten ludzki strach. Jeszcze długo po egzekucji… I słyszy jak im biją serca z przerażenia. Gardła zatyka im strach, pocą się i są gotowi wszystko zrobić, by uniknąć szubienicy. Piłat brzydzi się słabeuszami. I rozkoszuje się władzą. Nie ułaskawia... Później długo zażywa relaksującej kąpieli by usunąć z siebie swąd ludzkiej trwogi. Ten jest inny... Nie czyni cyrku, nie pada mu do stóp, nie próbuje się ocalić. Można powiedzieć, że jego obecność sprawia Piłatowi przyjemność. Roztacza dobrą aurę. Już dawno się tak dobrze nie czuł w czyimś towarzystwie. Właściwie jest w Palestynie bardzo samotny… Gdyby nie Prokura, jego piękna żona, którą bardzo kocha... Wydaje mu się, ze Jezus czyta w jego głowie. Delikatna nić porozumienia rodzi się między nimi ponad wrzaskiem tłumu. Słowa, nigdy nie wypowiedziane ustami... - W dziwnym momencie historii się spotykamy Piłacie, nie sądzisz? – uśmiecha się Jezus. - Tak…Dlaczego nie poznałem cię wcześniej? - Moglibyśmy razem wiele zdziałać! - myśli Piłat. - Ukrzyżuj go, ukrzyżuj - skandujący tłum przypomina o konieczności podjęcia decyzji. Piłat dziwi się własnemu głosowi. Słowa same układają się w zdania. - Jezusie, widzę, że jesteś niewinny, nie chcę cię skazywać. Nie zagrażasz panowaniu rzymskiemu w Palestynie - szepcze przy twarzy skazańca – wystarczy, że odwołasz wszystko co mówiłeś, to nie jest takie trudne. - Nie martw się o mnie Piłacie, czyń swoją powinność - w jego spokojnych i zarazem zuchwałych oczach nie znajduje kompromisu. - Nalegam Jezusie - syczy Piłat - odmawiasz prokuratorowi? Chciałbym mieć przy swym boku kogoś takiego jak ty! Znasz dobrze tych ludzi, ich obyczaje, jesteś jednym z nich. Daję ci szansę. Doceń to... - Nie mówiłem nic co nie byłoby złe albo przeciwko Cezarowi… - Wierzę ci Jezusie! - Więc odmów wykonania wyroku skoro wierzysz w moją niewinność - prowokuje skazaniec. Z bijącym sercem wyszedł do tłumu - po raz pierwszy bał się tego motłochu. Nie znajduję w nim winy! - zawołał. - Nie jesteś przyjacielem Cezara! - złowrogo zafalował tłum. Poczuł wściekłość. Wciągnęli go szantażem w swoje wojenki, w swoje brudne rozgrywki. W których nie do końca się rozeznawał. Wrócił na podwórzec. - Jezusie - odwołaj wszystko – poprosił - w przeciwnym razie będę musiał wydać cię hołocie, a widzisz, że nimi gardzę. Nie zmuszaj mnie do tego bym podpisał wyrok. To jakiś absurd. On, prokurator błaga skazańca. Jest sam na siebie wściekły za tę błazenadę. Cisza ciężkimi kroplami potu spływa po czole Jezusa. - Opamiętaj się w porę, mogę ci jeszcze ocalić skórę, ale nie nadstawię za ciebie głowy. Mam dla kogo żyć! Moja kariera… dopiero nabiera rumieńców... Hej, czy mnie słuchasz Jezusie?! - Jest tylko jedna, jedynie słuszna decyzja... Dlaczego nie chcesz współpracować?... - Nie oceniam cię Piłacie… - Jakbyś śmiał… Mnie, namiestnika! - Oni to zrobią. Po wsze wieki… - Grozisz mi Jezusie? Uśmiechnął się ze smutkiem. - Martwię się o ciebie, przyjacielu - zajrzał w głąb duszy prokuratora. Ten zadrżał. Skoczył jak oparzony. Pora skończyć tę farsę! - Nie ułatwiasz mi roboty Żydzie! - Umywam ręce Jezusie, nie miej pretensji, próbowałem ci pomóc, odrzuciłeś moją dłoń. - Piłacie, nie opowiedziałeś się za prawdą… - Cóż to jest prawda? – gniewnie wygiął usta w pogardliwym półuśmiechu. - Nic takiego nie istnieje. Wszystko nią może być. Zwłaszcza dzisiaj. Cisza... - Z żalem to robię Jezusie… Polubiłem cię. Nie jesteś jak oni… - Do zobaczenia Piłacie z Pontu... - Nie myślę, że się spotkamy… - Niedługo Piłacie… (Obraz namalowany przez Basię Wójcik)
PS. „Piłat często nazywany jest prokuratorem, taką bowiem funkcję pełnił. Należy jednak pamiętać, że słowo prokurator oznaczało w starożytnym Rzymie zupełnie coś innego niż obecnie rozumiemy. Prokurator nie był sądowym oskarżycielem. Był urzędnikiem postawionym przez cesarza albo na czele ważnej jednostki administracyjnej (biura kancelarii, zarządu dróg, itp.) albo na czele prowincji. W tym ostatnim przypadku (dotyczącym Piłata) miał uprawnienia namiestnika. Dlatego w Encyklopedii PWN Piłat nazywany jest nie prokuratorem a prefektem Judei. Słowo to lepiej oddaje funkcję pełnioną przez Piłata, aczkolwiek nie jest precyzyjne. Prefekt bowiem był zarządcą miasta, a nie prowincji. Jedyny wyjątek stanowił Egipt, który nie był prowincją lecz terytorium cesarskim zarządzanym przez urzędnika w randze prefekta. Jeśli chodzi o dalsze jego losy, po odwołaniu z funkcji prokuratora, mówią o nich pisma apokryficzne, których autorami byli chrześcijanie. Nie można jednak tych pism uznać za w pełni wiarygodne. Według nich Piłat miał popełnić samobójstwo, gdyż został oskarżony o niekompetencję. Jego ciało, wrzucone do Tybru, miało rzekomo dopłynąć w okolice Wiednia (Mons Pilatus). Niektóre wersje tradycji (Orygenes) czynią z Piłata chrześcijanina, a liturgie Kościoła prawosławnego i koptyjskiego uznają go za męczennika.” http://liturgia.wiara.pl/doc/419016.Kim-byl-Poncjusz-Pilat
25 Comments
4/30/2016 05:24:38
Agnieszko, to jest mój komentarz próbny.
Reply
4/30/2016 11:38:06
Nie wiem Stokrotko dlaczego wyskakuje Ci "error", Kuba musi mi to sprawdzić, ale Twoje komentarze się publikuja (nawet podwójnie ;) więc śmialo komentuj :) ściskam. A
Reply
5/1/2016 10:24:18
nie no normalnie daje się komentarze ;0 fajny post
Reply
Myślę, że Bułhakow nie powstydziłby się Twojej wersji rozmowy Piłata z Jezusem. W sumie wiemy o nie tyle, ile napisano w ewangeliach reszta zaś jest uprawnioną projekcją naszych doświadczeń i wyobrażeń. Stąd miejsce na literaturę. Może powinnaś pokusić się o napisanie własnej wersji tych paschalnych wydarzeń?
Reply
5/1/2016 22:58:39
Krzysztofie, to co napisałes to niewątpliwy komplement i zarazem podsunąłes mi ciekawy pomysł, dziękuję :)
Reply
Antoni Relski
5/1/2016 13:01:00
Wszyscy jesteśmy Chrystusami brzmiał tytuł filmu który mną wstrząsnął
Reply
5/1/2016 22:59:48
Az strach pomyśleć, Antoni kim my jeszcze możemy być... Pozdrawiam
Reply
5/1/2016 14:00:11
Fantastyczny tekst Aguś.
Reply
5/1/2016 23:01:39
Skromna jesteś Basiu, a obraz - bardzo bliski memu sercu. Sciskam!
Reply
5/1/2016 19:48:10
Wow ! Jestem pod wrażeniem ... Fajnie napisane i daje do myślenia ...
Reply
5/2/2016 08:11:16
Jejku Aguś jak mi wstyd! Jak ja dawno u Ciebie nie byłam! Na bieżąco śledzę na fb, ale jakoś bloga zaniedbałam. Słowo harcerza, że będę tu częściej, bo nikt nie pisze tak jak Ty:). Pozdrawiam majówkowo:).
Reply
5/2/2016 08:23:59
Ewuniu, aż się usmiechnęłam do Twego komentarza (do Ciebie). Ja też mam pewne zaniedbania względem Ciebie, chociaż też Cię podglądam z ogromna przyjemnością. Nikt z kolei nie ma takiego ciepłego uśmiechu jak Ty i takiej wewmętrznej klasy i piekna. nie wiem tylko czy nie podglądasz mego starego profilu na FB. zaraz zerknę i jak coś, to wyślę Ci nowy, miłego tygodnia!
Reply
Joanna R
5/3/2016 13:39:28
Podpisuję petycję pod propozycją Qpinskiego!!!!!!
Reply
Joanna R
5/3/2016 13:40:07
Podpisuję petycję pod propozycją Qpinskiego!!!!!!
Reply
5/3/2016 17:52:57
Ale to żeś mi ćwieka zabiła razem z Krzysztofem! Taka odpowiedzialnośc! Nie wiem czy sprostam, ale wyzwanie arcy ciekawe :)
Reply
5/8/2016 20:24:27
Jak pięknie, bardzo kunsztownie napisane! Bułhakow mógłby pozazdrościć stylu... Też bym chciała tak pisać, a bardzo lubię to robić. Tęsknię za lekcjami polskiego...
Reply
Leave a Reply. |
La VioletteArchiwalne posty dostępne na starym blogu. Archives
September 2020
|