11 i 12 września, dziewczyny NA PARKIECIE gościły niezwykłego gościa. Nika Vigo nomadka, podróżniczka, specjalistka od zarządzania czasem, aktywna działaczka Klubu 555 i Polek na Obczyźnie, założycielka klubu Frankolubnych, opowiadała nam o swojej pasji samotnego pielgrzymowania do Santiago de Compostela, bardzo popularnym od kilkunastu lat szlaku - śladami Świętego Jakuba. To już jej trzecia, świetnie zaplanowana wyprawa.
Pielgrzymki szlakiem świętego Jakuba mają niewiele wspólnego z tradycyjnym pielgrzymowaniem jakie znamy np. z Polski na Jasną Górę. Jest to raczej indywidualna forma podróży lub w niewielkich grupkach, mająca wyraz jak najbardziej duchowy, ale nie związany jedynie z chrześcijaństwem. Nika spotkała na swojej drodze mnicha buddyjskiego, Żydów, czy protestantów. Dała nam niezwykle fachowe rady jak praktycznie przygotować się do takiej drogi. Był to niezwykle ciekawy, merytoryczny wykład w oparciu o slajdy i rekwizyty. Pozostawił w sobie duży niedosyt. Ten post to zaledwie echo spotkania - pierwszego, parkietowego po fali pandemii. Wkrótce obszerniejsza relacja. Spotkanie odbyło się w dwóch turach, gdyż z powodu ograniczeń nie mogłyśmy się spotkać liczną grupą jak poprzednio. Dziękuję Wam dziewczyny za Waszą obecność i pomoc w obsłudze spotkania. Dziękuję za przekąski, które przyniosłyście , a także za przepiękną wiązankę z jesienną nutą autorstwa Wioli Falby. Wszystkim Wam merci mille fois! Cieszę się z nowych osób, które do nas dotarły, miło było mi je powitać w dobrym energetycznie miejscu. Teraz prezentuję zaledwie kilka migawek , szersza relacja wkrótce - w postaci filmiku na You Tube.
0 Comments
W ciągu kilku ostatnich miesięcy wiele się zmieniło. "Pandemia", według jednych - śmiertelne zagrożenie, według innych narzędzie do wprowadzenia nowego ładu świata - stała się faktem i zachwiała naszym dotychczasowym życiem, nie tylko w przenośni. Dołączyła do listy tematów wzbudzających największe emocje jak religia i polityka.
Ci w maseczkach patrzą na tych, co ich nie noszą, jak na zbrodniarzy. "Bezmaskowcy" patrzą z politowaniem na zamaskowanych. A życie toczy się dalej... Gdy pozamykano nas w domach w wyniku eksplozji pandemii, okazało się, że to co było tworzone może nie do końca świadomie, w wyniku pasji, kobiecej solidarności - nagle nabrało kluczowego znaczenia. Nasze spotkania przeniosły się do sieci. Byłyśmy dla siebie wsparciem przez wiele długich dni i tygodni, o których dużo by opowiadać... Ale powiem tylko, że przetrwałyśmy, wyszłyśmy z tej próby zwycięsko, przekonałyśmy się o sile relacji, że nie są to tylko słowa bez pokrycia. Wśród nas były samotne dziewczyny, chore i te, które bardzo przytłaczała zastana sytuacja. Okazało się, że razem możemy stawić czoła wszystkiemu. Rozmawiałyśmy przez komunikatory, byłyśmy ze sobą w nieustannym kontakcie, niektóre z dziewczyn woziły innym jedzenie na progi ich domów. Nasza brać parkietowa urosła w siłę i okrzepła. Potworzyły się zażyłości i przyjaźnie wykraczające daleko poza nasze spotkania: raz w miesiącu. Każdy z nas pragnie być lubiany, akceptowany. Przygotowuje się nas do takiego zachowania od dziecka. Każe nam się uśmiechać, ustępować, być miłym i tak żyjemy w tych „ciasnych ubrankach przypisanych ról”, aż przyrastają nam do karku stają się naszą drugą skórą. I nierzadko trzeba połowy życia, by nauczyć się wymawiać jedno krótkie słowo bez poczucia winy. To słowo brzmi NIE
I NIE POZOSTAWIA ONO ZŁUDZEŃ. Nie potrafimy go wymawiać, ale też nie potrafimy go przyjmować. Bywa, że w tym konflikcie żyjemy całe życie. Na taki właśnie temat rozmawiałyśmy na naszym czwartym brukselskim spotkaniu NA PARKIECIE Jak zwykle było miło i kreatywnie, jak zwykle ilość wolnych miejsc wyczerpała się w ciągu jednego dnia po ogłoszeniu wydarzenia na Facebooku. Punktem wyjścia była książka: "Odwaga bycia nielubianym" ![]() Nie uniknę na blogu tematu podsumowań. Zwłaszcza, że końcówka starego roku była czasem narodzin wspaniałej inicjatywy. Zaczynając spotkania NA PARKIECIE, nie sądziłam, że spotkają się one z takim żywym odzewem. Po prostu myślałam, że ot, spotkamy się ze dwa razy dla kaprysu, a później życie nas pokona i sprowadzi do parteru (a nie koniecznie: PARKIETU ;) W piątek , 13 grudnia napisałam, że jeśli w tak kapryśną pogodę, w obliczu zbliżających się świąt Bożego Narodzenia i całej wokół nich krzątaniny i zmęczenia po całym tygodniu pracy, dziewczyny dotrą na spotkanie, to będzie to cud i błogosławieństwo niebios. Nie dość, że dotarły wszystkie, nieraz z przygodami, nieraz wykosztowując się na taksówkę, to jeszcze – było nas więcej, niż zazwyczaj! Jednym słowem, sukces naszych spotkań przerósł nasze, moje oczekiwania! Jednocześnie pokazał kilka słabości organizacyjnych, głównie to, że z tak dużą grupą, ciężej jest zrealizować założony temat i trudniej utrzymać uwagę i dyscyplinę J Oczywiście cieszę się z atmosfery, jaka wśród nas panuje, energia nie do opisania, ale spotkania rządzą się swoimi prawami i cel musi być zrealizowany, chociażby ze względu na osoby, które specjalnie do nas przyszły, by porozmawiać o trapiących nas problemach. Dlatego po wysłuchaniu i wzięciu pod uwagę Waszych głosów i uwag zrobiłam małe podsumowanie jak to będzie w przyszłości wyglądało. Będą dwa typy spotkań: tematyczne, skoncentrowane na temacie i bardziej towarzyskie „lajtowe” typu spotkania z ciekawymi ludźmi, czy networkowe, między naszą społecznością, tak zwane: spotkania na drinka. Mogą (choć nie muszą) różnić się opłatą. Jeśli grupa będzie mała, opłata może wzrosnąć do 10 euro, bo wtedy wzrosną koszty wynajmu sali. Reszta zasad (mały poczęstunek, lampka wina, zawsze darmowy gadżet i losowanie książki, to stałe punkty programu)
Spotkania NA PARKIECIE to inicjatywa, która wyszła od zainteresowanych pań, a która tak naprawdę chodziła mi po głowie od dłuższego czasu: od miesięcy, jeśli nie lat.
W Brukseli mieszka nas, wspaniałych Polek naprawdę dużo. Od dawna miałam pragnienie stworzyć miejsce, gdzie te emigracyjne perełki mogłyby w niewielkim gronie rozmawiać na ważne tematy. Żebyśmy mogły łączyć się nie wokół poglądów politycznych, a wartości uniwersalnych. Żebyśmy się uzupełniały, a nie wykluczały. Jednak mój wewnętrzny krytyk szeptał mi do ucha, że jest wiele podobnych inicjatyw w mieście, że kobiety się zniechęcą po pierwszym razie, że nie mają na to czasu, że im się nie zechce... Pomysł w mojej głowie jak się narodził, tak i umarł z powodu braku zaplecza, legalnych struktur, w ramach których takie akcje mogłabym organizować. Ale widać, raz zasiane ziarno, rzucone na żyzną glebę, nie obumiera. Wszystko przychodzi w najlepszym dla siebie czasie... |
NA PARKIECIEto niezwykłe, kameralne spotkania kobiet w Brukseli, odbywające się cyklicznie, co miesiąc lub częściej. W niewielkich grupach (ilość miejsc ograniczona) rozmawiamy na ważne dla nas tematy. Naszym hasłem przewodnim jest: "uzupełniamy się, a nie wykluczamy" oraz: "łączymy się wokół wartości, a nie poglądów". Wierzymy w to, że moc ludzi skupionych wokół wartości, ma siłę kuli śnieżnej. Ubogacamy się, promujemy się wzajemnie, gdyż nie jesteśmy dla siebie konkurencją. Nasze działania niosące dobro i życzliwość podlegają takim prawom, jak kamyk rzucony w wodę: zataczają coraz większy krąg. To strefa bezwzględnie pozytywnej energii. W naturalny sposób wyłania się grupa ludzi życzliwie nastawionych do życia, oni stanowią trzon naszych spotkań. I tej atmosfery i wartości bezwzględnie bronimy, co jest gwarancją jakości naszych brukselskich, kobiecych spotkań. RAZEM MOŻEMY NAJWIĘCEJ. Archives
September 2020
Categories |